- W całym meczu zabrakło nam trochę szczęścia - przyznał po spotkaniu rozgoryczony Kowalczyk. - Do pracy sędziów nie mamy poważniejszych zastrzeżeń, choć jak naliczyliśmy, gwizdnęli trzy, może cztery piłki na korzyść gospodarzy. Życzyłbym sobie, abyśmy w Puławach mieli arbitrów na takim samym poziomie - stwierdził doświadczony szkoleniowiec.
Gracze Azotów do Puław wrócili dopiero w poniedziałek. - Uniknęliśmy kłopotów ze snem w podróży i związanymi z tym niedogodnościami - uzasadnił decyzję o pozostaniu w Lubinie popularny "Kowal". - Myślę, że drużyna, choć jest trochę poobijana, dojdzie do siebie na decydujące spotkanie - podkreślał na łamach "Dziennika Wschodniego" szkoleniowiec puławskiej siódemki.
- Dobrze by było, byśmy weszli do czwórki. Zrobiliśmy dużo w tym celu, ale zadanie to będzie tak samo trudne, jak dwa rozegrane już spotkania z Zagłębiem - zakończył swoją wypowiedź Bogdan Kowalczyk