Michał Gałęzewski: Przyjechał pan do Gdańska z zaledwie pięcioma zawodniczkami z pola, to spotkanie było chyba tylko na przetrwanie...
Tomasz Konitz: Tak, to prawda. Rywalizacja pierwszoligowa rozstrzygnęła się na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek. Ze względu na kontuzje i inne przypadłości, wystąpiliśmy w takim składzie, że tylko pięć zawodniczek grało w polu. Chcieliśmy to dograć bez kontuzji, bo mamy przed sobą dwa mecze. Trzeba powoli myśleć o nowym sezonie.
Początek spotkania był całkiem niezły w wykonaniu pańskich zawodniczek.
- Ostatnie cztery rundy gramy praktycznie podstawową siódemką i wygrywaliśmy wszystkie mecze. Gdy byliśmy w pełnym składzie, to wygraliśmy z Gdańskiem siedmioma i dziewięcioma bramkami. Jest to dobry, perspektywiczny zespół. Brakuje nam roku czasu, aby dochować się juniorek, które wspomogą nas w następnym sezonie.
Wyróżnił by pan jakieś zawodniczki po sobotnim meczu?
- Nie specjalnie, bo cały zespół dobrze rozgrywał piłkę. Myślałem, że będzie zdecydowanie gorzej, a okazało się że nie było tak źle.
Pod koniec meczu było widać, że jego poziom bardzo odbiegał nawet od pierwszej ligi. Pańskie zawodniczki nawet nie miały sił się wracać...
- Zgadza się. Zawodniczki są zmęczone całym sezonem i okres trzech ostatnich kolejek traktujemy jak roztrenowanie. Już nie biegamy tak intensywnie na treningach, a chcemy dotrwać do końca i myśleć o nowym sezonie.
W Obornikach jest klimat na piłkę ręczną?
- Uważam, że zdecydowanie tak. Jest drugoligowy zespół męski, pierwsza liga kobiet, drużyny młodzieżowe - z roku na rok będzie coraz lepiej.
Kiedy więc będzie można jeździć powiedzmy 12 zawodniczkami na mecze?
- W przyszłym sezonie. W Gdańsku były z nami dwie zawodniczki, które nie grały, a oglądały rywalizację z trybun. Dodatkowo dochodzi zawodniczka z Elbląga, dojdzie bramkarka z Poznania i jest już 11. Do tego w przyszłym sezonie będą mogły w I lidze grać nasze juniorki młodsze, aby wejść na minutę-dwie i wspomóc zespół.
Jest pan zadowolony z postępu pańskich podopiecznych?
- Jestem zadowolony. Z roku na rok gramy coraz lepiej. Jest to nasz trzeci sezon w I lidze. W pierwszym roku mieliśmy problem z utrzymaniem się, w zeszłym roku się to udało, teraz zajmowaliśmy w tej grupie I miejsce, ale nie możemy dokończyć w pełnym składzie i zajmiemy szóste miejsce. Celem w przyszłym roku będzie awans do pierwszej czwórki i próba sił na wyższym poziomie.
Spodziewał się pan jeszcze 2 lata temu, że będziecie rywalizować w Gdańsku z AZS AWFiS?
- Zakładając drugoligową drużynę nie spodziewaliśmy się, że wejdziemy do pierwszej. Teraz myślimy, żeby pokusić się za 4-5 lat o Ekstraklasę. Takie cele powinny nam przyświecać. Nie powinniśmy stać w miejscu, musimy myśleć perspektywicznie. Jeżeli będzie to wszystko dobrze wyglądało organizacyjnie i finansowo, to jest to realne.
Jak wielu kibiców przychodzi na mecze w Obornikach?
- Jeżeli wygrywamy, to kibice przychodzą, a jeżeli przegrywamy, to jest gorzej. Taki jest sport.