Zawodnicy Chrobrego Głogów zagrali całkiem nieźle w pierwszej połowie i na przerwę schodzili z zaledwie jednobramkową stratą do rywali. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 32:22 dla gospodarzy. Pierwsza połowa była inna od drugiej... - Właśnie. Musimy usiąść na spokojnie i zastanowić się co się stało. To wyglądało tak, jakbyśmy zapomnieli grać w piłkę ręczną w drugiej połowie - skomentował Paweł Wita, zawodnik głogowskiej drużyny. - W pierwszej trzymaliśmy kontakt, była bramka za bramkę, a rywalizujemy bezpośrednio z Gdańskiem o utrzymanie. W tej fazie każda bramka jest ważna. Z meczu na mecz będzie nam bardzo ciężko zdobywać punkty i myśleć o utrzymaniu. Mamy mecz z Gdańskiem u siebie oraz z Wrocławiem i Zabrzem na wyjeździe. Myślę, że tam zdobędziemy punkty i będziemy liczyć na to, że Gdańsk się potknie - twierdzi Wita.
Od 40. do 51. minuty, na boisku zapanowała totalna dominacja podopiecznych Daniela Waszkiewicza. - Zawiedliśmy i w obronie, i w bramce, i w ataku. Gdańsk konsekwentnie wykorzystał nasze błędy i systematycznie powiększał przewagę. Staraliśmy się spieszyć, zdobywać jak najszybciej bramki, aby zniwelować stratę, ale pośpiech nie zawsze jest dobrym doradcą - zauważył dwukrotny mistrz Polski z lat 2000-2001, czyli z czasów, kiedy na ligowych parkietach dominował GKS Wybrzeże Gdańsk.
Porażka dziesięcioma bramkami z pewnością boli. Rozgrywający SPR-u Chrobry Głogów zauważa jednak, że do wygrania dwumeczu z AZS-em AWFiS wystarczy zwycięstwo różnicą czterech bramek. - U nas wygraliśmy bodajże ośmioma bramkami, wcześniej przegraliśmy z Gdańskiem różnicą jednej bramki. Teraz przegraliśmy różnicą dziesięciu bramek. Musimy zdobyć cztery bramki więcej u siebie, aby być lepsi od Gdańska w dwumeczu - wylicza Paweł Wita który wierzy, że uda się dokonać tej sztuki. - W Głogowie pokazaliśmy, że potrafimy wysoko wygrać. W Gdańsku było odwrotnie. Coś w tych meczach jest. Nie potrafimy wygrywać w Gdańsku - zakończył zawodnik Chrobrego.