Piotr Wyszomirski: Bramkę dedykuję ukochanej!

Swoimi dwoma fenomenalnymi występami w Kielcach Piotr Wyszomirski zamknął niejako usta wielu krytykom, którzy uważają, że uczestnik ostatnich Mistrzostw Europy nie jest jeszcze gotowy na grę na bardzo wysokim poziomie. Golkiper z Puław wielokrotnie doprowadzał bardziej znanych rywali z Kielc do rozpaczy, efektownie broniąc ich rzuty.

Wyszomirskiego na długo zapamięta na pewno kołowy kieleckiej siódemki Rastko Stojković, który mimo, że jest ekspertem od rzutów z linii 7 metra w niedzielę był kilkukrotnie zatrzymywany przez golkipera Azotów. - Po meczu Rastko powiedział mi, że przy jednym z rzutów piłka przykleiła mu się do ręki - stwierdził uzdolniony zawodnik, by z uśmiechem na twarzy dodać: - Muszę przyznać, że całkiem nieźle mówi w naszym ojczystym języku.

Warto również odnotować, iż w sobotnim pojedynku Piotr Wyszomirski wpisał się na listę strzelców. - Zawsze marzyłem o tym, aby zdobyć bramkę w Ekstraklasie. Marzenie się spełniło i to w meczu przeciwko Vive! - cieszył się szczypiornista, który zdradził nam, komu dedykuje swoje pierwsze trafienie: - Oczywiście dedykuje ją mojej ukochanej dziewczynie!.

Czy zawodnik jest zadowolony ze swojej postawy? - Raczej tak, cieszę się, że zagrałem dobrze przeciw Kielcom i pokazałem się trenerowi reprezentacji, która jest jednym z moich priorytetów - przyznał szczerze. - Podjęliśmy walkę z Vive, ale to za mało by pokonać ich w Kielcach. Teraz rywalizacja przenosi się do naszej hali i mam nadzieję, że tam powalczymy o jeszcze lepszy wynik. Chcemy utrudnić im jak najbardziej drogę do finału i być może uda nam się pokusić nawet o zwycięstwo!

"Wyszu" odniósł się także do drugiej pary półfinałowej: - Jeśli Kwidzyn podejdzie do spotkań z Wisłą bez żadnych kompleksów to zapowiada się niezwykle ciekawa rywalizacja - realnie ocenił zawodnik, by po chwili dodać: - Wisła jest oczywiście faworytem, która z meczu na mecz gra coraz lepiej i widać bardzo pozytywne efekty pracy Thomasa Sivertssona - zakończył swoją wypowiedź Piotr Wyszomirski.

Komentarze (0)