W Gdańsku jednak o końcowy sukces łatwo nie było. - Myślę, że tym składem, którym pojechaliśmy do Gdańska, mało kto sądził, że wywieziemy stamtąd jakiekolwiek punkty - mówi Sadowski. - Jestem pełen podziwu dla całego zespołu, zarówno dla trenera, jak i dla chłopaków, za to, że podjęliśmy walkę od pierwszej do ostatniej minuty. Bardzo się cieszę, że nie musimy się "spinać" przed tym ostatnim meczem z Zabrzem - przyznaje.
Szczypiornista w Śląsku gra na zasadzie wypożyczenia z zespołu mistrza Polski, Vive Targów Kielce. Jak zatem jego zdaniem będzie wyglądała finałowa rywalizacja? - Vive wygra z Kwidzynem 3:0! - odpowiada bez zawahania. - Grają dwa spotkania w weekend, a potem trzeci mecz w środę. Myślę, że chłopaki z Kielc będą chcieli jak najszybciej zakończyć tę rywalizację i odpocząć po ciężkim sezonie - tłumaczy.
Jednak zanim Sadowski będzie mógł spokojnie obejrzeć poczynania kolegów w finale, czeka go jeszcze jeden mecz o przysłowiową pietruszkę w Śląsku. - Przede wszystkim będziemy grali tak, żeby nikomu nic się nie stało - przyznaje zawodnik. - Na pewno szkoda chłopaków, którzy nie zagrają w tym meczu. To jest mecz nieco luźniejszy, nie gramy pod presją. Jak się ułoży, zobaczymy w sobotę - kończy.