Bogdan Kowalczyk opowiedział nieco o kulisach swojego zwolnienia z funkcji szkoleniowca Wisły, za co, jak można wnioskować z wypowiedzi, ma dziś żal do włodarzy klubu. - Zostałem zwolniony, będąc na drugim miejscu i mając dwa punkty straty do Vive. Wygraliśmy z tą drużyną pięcioma bramkami bez specjalnych problemów i był to najniższy wymiar kary. Obecny prezydent, a ówczesny prezes Wisły powiedział, że zostałem zwolniony, bo przegrałem o kilka spotkań za dużo. Przegraliśmy raptem dwa spotkania - mówi Kowalczyk.
Trener Azotów mocne słowa krytyki skierował pod adresem ówczesnego wiceprezesa do spraw sportowych Wisły, Janusza Matusiaka. - Już wcześniej o nim powiedziałem, że jest to osoba, która nie odróżnia Hamleta od omleta w piłce ręcznej. Stwierdził, że metody, które ja stosuję, są kompletnie przestarzałe, nie do przyjęcia. W takim razie mam pytanie: czy metody, które wprowadzili moi następcy były rzeczywiście tymi wspaniałymi i czy sprawdziły się w Wiśle przez okres 1,5 roku?
Kowalczyk odniósł się także do nie najlepszej formy płockich szczypiornistów w bieżącym sezonie i przyznał, że sytuacja taka daje mu pewną satysfakcję wobec zarzutów o stosowanie przez niego przestarzałych metod trenerskich. - Obecny zespół był budowany przez ówczesnego trenera, dyrektora sportowego i muszę przyznać, że znacznie obniżył loty. Wisła gra gorzej niż kiedyś. Mam satysfakcję, bo stosując moje przestarzałe metody, z zespołem, który w zeszłym sezonie grał o utrzymanie, dziś gram o medal- zakończył Kowalczyk.
Drugie spotkanie pomiędzy Wisłą Płock a KS Azoty Puławy odbędzie się w niedzielę o godz. 17.00.