Sympatycy Lwów czekają z niecierpliwością na sobotnie spotkanie. Wierzą oni, że ich ulubieńcy po zwycięstwie w Kwidzynie, w rewanżu "postawią kropkę nad i". Jednak jeden z liderów Sportingu próbuje studzić nastroje.
- Graliśmy bardzo dobrze. Każdy kibic, który oglądał transmisję, mógł się o tym przekonać. Jednak zespół MMTS-u Kwidzyn, wbrew temu co myślą niektóre osoby, nie jest łatwym przeciwnikiem - stwierdził Pedro Solha w rozmowie z portugalską prasą.
Szczypiornista ten w niedzielnym pojedynku był najlepszym strzelcem w szeregach Lwów. Zawodnik pomimo zdobytych w Polsce 7 goli stara się zachować skromność.
- Wolałbym nie sprowadzać tego do indywidualnych umiejętności. Jeżeli udało mi się rzucić kilka bramek z kontr, to była to zasługa bardzo dobrej obrony całej drużyny - wyraził swoje zdanie Solha, który uważa, że Sporting w weekend czeka ciężki bój na parkiecie.
- Nasz trener Paulo Faria powiedział nam, że powinniśmy się cieszyć z awansu do finałowej rundy. Jednak w niej należy zagrać z "zimną głową". Jesteśmy teraz w lepszej sytuacji wyjściowej, lecz to jest finał. Aby odnieść zwycięstwo, trzeba będzie dać z siebie nawet więcej niż w Polsce - powiedział portugalski piłkarz ręczny.