- SPR oświadczył, że te pieniądze zostały przeznaczone na podatki i opłaty ubezpieczeniowe, ale z dokumentów wynika, że takie płatności nie miały miejsca. A klub realizując umowę z miastem był zobowiązany do zapłacenia takich świadczeń – powiedział Włodzimierz Wysoki, zastępca prezydenta Lublina. Chodzi o kwotę 17 tys. złotych.
Do popełnienie błędu przyznaje się prezes zespołu z Lublina, Andrzej Wilczek, jednak uważa, że kara jest zbyt surowa: -To nasz błąd. Pieniądze z Urzędu Miasta wpłynęły do nas za późno i wydaliśmy je na inne cele. Nie pamiętam dokładnie, wyjeżdżaliśmy na mecze i zapewne pieniądze poszły na kontraktowe wypłaty dla zawodniczek. Nie udało się tego dopilnować. Można było to inaczej zinterpretować. Podobnie było z innymi zastrzeżeniami do tego, że jakiś rachunek zapłaciłem swoją osobistą kartą. Owszem, ale rachunek był opłacony. Gdzie jest powiedziane, że muszą to być pieniądze z miasta?
Jednak nie oznacza to koniec pieniędzy z miasta dla lokalnego klubu. SPR może starać się o fundusze przeznaczone na promocję miasta, ale musi być to interes, który wypromuje również miasto.