Kielczanie już przed przerwą chcieli rozstrzygnąć losy meczu. I udało im się to. AZS nie miał na tyle atutów, żeby przeciwstawić się rosłym szczypiornistom Vive. Zarówno w obronie, jak i w ataku. - Postawili nam taki płot, że trzeba było szukać szans w grze kombinacyjnej i kontrze - tłumaczy Roman Trzmiel. I jak dodaje, zwłaszcza po przerwie, radomianom się to udawało.
VIVE II KIELCE - AZS POLITECHNIKA RADOMSKA 32:25 (18:11)