Decyzja władz płockiego klubu nie była dla Sebastiana Rumniaka zaskakująca. O tym, że Wisła nie przedłuży z nim umowy zdawał sobie sprawę już od kilku miesięcy. - Chyba w marcu Łukasz Szczucki wysłał maila do mojego menedżera. W liście było napisane, że klub nie przedłuży ze mną kontraktu i że na moją pozycję zostanie ściągnięty inny zawodnik - mówi Rumniak w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Nowy rozgrywający Travelandu od dłuższego czasu nie znajdował uznania w oczach sztabu szkoleniowego Wisły. - To była dziwna sytuacja. Na początku trener mówił, że jestem potrzebny i że na mnie liczy, zwłaszcza wtedy, gdy po jedynym z pojedynków z Vive Targi złapałem kontuzję. Kiedy wróciłem do pełni sił i byłem gotowy do gry w play-off, nagle nie było dla mnie miejsca - mówi Rumniak i dodaje. - Każdy trener ma swoją wizję i każdy jest za to rozliczany. Do żadnego ze szkoleniowców nie mogę mieć pretensji o to, że nie dawali mi szans. Miałem je, ale widocznie nie grałem tak, jakby tego oczekiwali.
Urodzony w Wąbrzeźnie zawodnik zdecydował się na transfer do Travelandu, chociaż nie ukrywa, że miał również inne propozycje. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że było kilka opcji, łącznie z wyjazdem za granicę. Ten sezon nie był jednak dla mnie zbyt udany, dlatego postanowiłem zostać w Polsce. Chciałem trafić do klubu, w którym będę miał możliwość regularnego grania - przyznaje Rumniak.
Rumniak wyklucza swój powrót do Płocka, jeśli sytuacja w klubie nie ulegnie zmianie. - Płock to w tej chwili rozdział zamknięty. Nie chciałbym wrócić do Wisły, jeżeli tu będzie taka sytuacja i polityka, jak przez ostatnie półtora roku. Do takiej Wisły absolutnie nie wrócę - kończy Rumniak.