Azoty bez formy i czołowych graczy

Dwa zwycięstwa, remis i siedem porażek - to letni bilans puławskich Azotów. Czwarty zespół polskiej ekstraklasy w sparingach prezentuje się słabo, duży wpływ na postawę zespołu ma jednak plaga kontuzji, jaka nawiedziła zespół Bogdana Kowalczyka.

Od początku przygotowań kolejni gracze Azotów walczą z urazami. Tych, którzy przetrwali okres przygotowawczy bez problemów zdrowotnych, policzyć można na palcach jednej ręki. Obecnie do gry niezdolni są Remigiusz Lasoń, Dima Zinczuk, Oleg Semenov, Michał Szyba, Maciej Sieczkowski i Piotr Wyszomirski, a w meczu z Jurandem Ciechanów urazu nabawił się Paweł Grzelak. Czterech pierwszych niemal na pewno zabraknie w inaugurującym ligowe zmagania meczu z Chrobrym Głogów.

- Wszyscy odczuwamy trudy okresu przygotowawczego - mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl najlepszy strzelec puławskiego zespołu, Wojciech Zydroń. Przyczyn kontuzji nie doszukuje się jednak w obciążeniach, Azoty prześladuje po prostu chroniczny pech. - Cieszy mnie, że wszyscy zawodnicy walczą, dają z siebie maksimum. W meczu z Jurandem na boisku pojawili się nawet ci będący nie w pełni sił, z mikro-urazami - mówi. - Gra nie jest taka, jaką byśmy sobie życzyli, ale ważne, że nikt nie odpuszcza.

W meczu sparingowym z Jurandem na wyróżnienie zasłużył przede wszystkim Maciej Stęczniewski, który popisał się blisko czterdziestoprocentową skutecznością. Słabiej spisał się Marcin Gładysz, który przepuścił kilka prostych strzałów. Po udanym meczu z Budievelnikiem Brovary gorszy dzień przytrafił się Pawłowi Kowalikowi, którego Kowalczyk przymierza do gry w wyjściowym ustawieniu. Poniżej swojego poziomu zagrali także Grzegorz Gowin i Artur Witkowski, który miał odpowiadać za kreowanie gry.

- Gdyby ci zawodnicy dostosowali się poziomem do reszty zespołu, rozbilibyśmy rywala - nie ukrywa Kowalczyk. Fakt faktem, pozostali gracze spisali się naprawdę dobrze. Najwięcej bramek tradycyjnie rzucił Zydroń, bezbłędny na skrzydle był Dymitrij Afanasjev, fantastyczne spotkanie rozegrał Mateusz Kus, a kilkoma soczystymi strzałami z drugiej linii popisał się Tomasz Pomiankiewicz. - Czekamy na powrót kontuzjowanych chłopaków, stać nas na bardzo dobry wynik - nie ukrywa Zydroń.

Co w grze jeszcze trzeba poprawić? - Bardzo wiele - przyznaje skrzydłowy. W grze Azotów dużo jest niedokładności, zawodnikom zdarzają się głupie straty i proste, indywidualne błędy. Dużo pracy wymaga także gra w obronie i wyprowadzanie kontrataków. W meczu z Jurandem było ich zdecydowanie za mało. Czy to wszystko? - Słabo zagraliśmy w ataku pozycyjnym - dorzuca Kowalczyk, wskazując na Witkowskiego i Gowina. - Musimy jak najszybciej wyciągnąć odpowiednie wnioski, bo do ligi już niedaleko - dodaje Zydroń.

W pierwszych czterech meczach Azoty zmierzą się z niżej notowanymi rywalami. Najpierw na własnym obiekcie podejmą Chrobrego Głogów, potem wybiorą się do Piotrkowa Trybunalskiego i zagrają u siebie z Gorzowem, a następnie czeka ich mecz w Wągrowcu. - Od początku ligi musimy dać z siebie maksimum i wygrać pierwsze cztery mecze. Gramy ze słabszymi zespołami, trzeba robić wszystko, aby zdobywać punkty - wyjaśnia Zydroń. - Musimy wygrywać, bo później odrabiać straty będzie niezwykle ciężko...

Komentarze (0)