Nie lubimy grać rano - rozmowa z Rafałem Stacherą, bramkarzem Chrobrego Głogów

Do rozpoczęcia zmagań ligowych zostały już tylko dni. Drużyny rozgrywają ostatnie spotkania kontrolne, by na pierwszą kolejkę być przygotowanym w stu procentach. Chrobry Głogów sparingi rozgrywał głównie z zespołami bardzo "fizycznymi", za jakie trzeba uznać drużyny z Czech czy Ukrainy. Z ekipami zza naszej wschodniej granicy głogowianie grali w dzierżoniowskim memoriale Jerzego Klempela, jednak bez sukcesów. - To byli rywale do ogrania - mówi Rafał Stachera, bramkarz Chrobrego.

Paweł Prochowski: W przedsezonowych sparingach mieliście okazję grać między innymi przeciwko Ukraińcom, ale wszystkie te starcia przegraliście. To aż tak twardzi rywale?

Rafał Stachera: Wydaje mi się, że to my w tych meczach "daliśmy ciała". Szczególnie w meczu z Budievelnikiem Brovary zagraliśmy bardzo słabo, ale nie wiem co było tego przyczyną, może tak wczesna pora (mecz z Budievelnikiem Chrobry rozgrywał o 9:30 - dop. aut.).

Czyli nie lubicie grać rano?

- No nie, nie lubimy (śmiech). Ale może coś w tym faktycznie jest, bo przecież mecz z Zaporożem też graliśmy o 9:30. Zaczęliśmy niezbyt dobrze w pierwszej połowie, w drugiej próbowaliśmy gonić, ale to już było trochę za późno. Jednak Budievelnik to był rywal zdecydowanie do ogrania. W tamtych meczach trochę zabrakło Michała Bednarka, zabrakło również koncentracji od początku meczu, może zimnej głowy przy rzutach, bo trochę "podpalaliśmy się" rzutowo. W obronie panował też chaos i to wszystko zadecydowało o przegranych. Trzeba przyznać, że tez daliśmy sobie rzucić strasznie dużo bramek. Bo 31 czy 29 goli w ciągu 50 minut to nie jest dobry wynik. Słowem, jest nad czym pracować.

Z Ukraińcami mierzyliście się w memoriale Jerzego Klempela. Jak ogólnie ocenisz poziom tego turnieju?

- Były trzy zespoły z czołówki ligi ukraińskiej, Zaporoże, Budievelnik i Jużny, Mieszko Brześć z Białorusi też należy do najlepszych zespołów w swoim kraju. Karvina to mistrz Czech, a Wisła Płock brązowy medalista mistrzostw Polski. Swoją drogą, Wisła dosyć się wzmocniła i była najlepsza drużyną w turnieju, co udowodniła wygrywając. Miedź Legnica też pozyskała kilku mocnych zawodników i prezentuje się nieźle. Zatem ogólny poziom turnieju był naprawdę niezły.

W czerwcu rozpadł się twój poprzedni klub, Śląsk Wrocław. Dlaczego zdecydowałeś się na Chrobrego?

- Wybór padł na Głogów z różnych powodów...

Główną przyczyną był trener, Tadeusz Jednoróg, z którym pracowałeś we Wrocławiu?

- Na pewno trener Jednoróg był jednym z powodów, ale nie chcę mówić, co było najważniejsze. Trener to raz, drugi to fakt, że klub jest stabilny, nie tak jak Śląsk. No i Głogów jest blisko Wrocławia. Dla mnie było to ważne, bo żona zdaje egzamin na aplikację adwokacką i chleliśmy być jak najbliżej siebie. Zatem to również wpłynęło na moją decyzję.

W Głogowie jest ten sam trener, zatem czy widać podobieństwa w treningach?

- Na pewno jakieś podobieństwa są. Jednak widać też i różnice. Trener wprowadza nowe zagrania, nowe obciążenia dla poszczególnych zawodników. Trochę sytuacja jest inna niż we Wrocławiu. Ale ogólnie można dopatrzyć się pewnych podobieństw, ale różnic także.

Na koniec powiedz o waszych aspiracjach w nowym sezonie.

- Będziemy walczyć o to, żeby się zakwalifikować się do ósemki, do play-offów, bo to daje nam pewny byt. Bo wydaje mi się, że w pierwszym sezonie podstawowym założeniem jest utrzymanie się w lidze. To jest nowa drużyna Chrobrego, zatem jeżeli się utrzymamy to będzie dobrze, a w kolejnych latach będziemy walczyć już o wyższe pozycje.

Komentarze (0)