Powinni tego zabronić - relacja z meczu SPR Lublin - Start Elbląg

- Ten mecz to był dramat - powiedział po meczu trener mistrzyń Polski, Grzegorz Gościński, podsumowując występ swoich podopiecznych. Pomimo zwycięstwa 35:30 (17:16) nad Startem Elbląg nie mógł być zadowolony z postawy lublinianek. A turniej kwalifikacyjny do Ligi Mistrzyń wkrótce.

Przed rozpoczęciem spotkania nieliczni kibice zgromadzenia w hali zastanawiali się jak zaprezentują się mistrzynie Polski, w których składzie brakuje kilku kontuzjowanych zawodniczek. Żeby tego było mało okazało się, że na uraz mięśnia narzeka Alesia Mihdaliova, która w związku z tym zasiała na trybunach, natomiast z powodu gorączki trzy dni nie trenowała Anna Baranowska. Jedynym wzmocnieniem był powrót Aukse Sviderskiene, znanej bardziej pod panieńskim nazwiskiem Rukaite, która jednak na razie skupia się na nadrobieniu zaległości treningowych.

W ekipie gości również nie zabrakło zmian w stosunku do pierwszego spotkania rozegranego w Piotrkowie Trybunalskim. W Elblągu pozostały kontuzjowana Ewelina Ocalewicz oraz Edyta Grudka. Po raz pierwszy w ekipie Startu zobaczyliśmy natomiast Monikę Aleksandrowicz, która przed sezonem dołączyła z Vistal Łączpolu Gdynia. Swoją szansę otrzymała także młoda Marta Karwecka.

Mecz rozpoczęły podopieczne Andrzeja Drużkowskiego, ale pierwszy rzut Moniki Pełki-Fedak wybroniła Justyna Jurkowska. Lublinianki jednak źle wyprowadziły kontrę i po chwili ta sama zawodniczka wyprowadziła ekipę gości na prowadzenie. SPR chciał szybko wyrównać jednak rzuty Aliny Wojtas i Kristiny Repelewskiej mijały bramkę strzeżoną przez Agnieszkę Kordunowską. Nie dziwi więc, że po 5 minutach gry 3:1 prowadziły elblążanki. Kiedy dwie minuty później wyrównała Dorota Małek, a chwilę później na prowadzenie wyprowadziła gospodynie Małgorzata Majerek wydawało się, że od tego momentu ich dominacja nie będzie już podlegała dyskusji.

Tak też było do 20 minuty kiedy to SPR prowadził 14:7. Wtedy to coś w grze gospodyń się zacięło. Niecelne rzuty, złe podania, brak koncepcji na grę spowodował, że trzy minuty później, przy stanie 14:12, Grzegorz Gościński zmuszony był poprosić o czas. Na niewiele się to zdało, ponieważ przeciwniczki za sprawą Hanny Strzałkowskiej i Magdaleny Dolegało doprowadziły do remisu po 14. Impas mistrzyń Polski przełamała dopiero, praktycznie niezawodna tego dnia, Małgorzata Majerek. Do przerwy minimalnie 17:16 prowadziły gospodynie.

Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił. Nadal na boisku dominował chaos i przypadkowość. Obrazem tej sytuacji niech będzie 43 minuta kiedy to dodatkową karę wykluczenia otrzymała Anna Szott, która zbyt wcześnie pojawiła się na boisku. Co ciekawe w poprzednim sezonie taki przypadek zdarzył się elblążankom kilkukrotnie. W tej szarpanej grze trochę lepiej odnajdowały się lublinianki w których składzie jest więcej indywidualności mogących przesądzić o wyniku. Właśnie po akcjach Doroty Małek, Sabiny Włodek i wspomnianej już Majerek w 47 minucie prowadziły 28:21 i wynik wydawał się rozstrzygnięty. Nic jednak z tego. Kolejna tego dnia seria prostych błędów gospodyń spowodowała, że na 4 minuty przed końcem prowadziły już tylko 31:29. Bardzo dobra gra w bramce Anny Baranowskiej, która pod koniec pierwszej połowy zastąpiła Justynę Jurkowską, odebrała jednak chęci zawodniczkom Startu i spowodowała, że wygrał ostatecznie 35:30.

Mecz był bardzo słabym widowiskiem o którym można by powiedzieć, używając hasła reklamowego jednej z wielkich sieci handlowych - "Powinni tego zabronić". Zresztą nie ukrywał tego szkoleniowiec gospodyń, Grzegorz Gościński, który podsumował to spotkanie jednym słowem: - Dramat. - Graliśmy jedynie zrywami. Jedyne z czego możemy się cieszyć to z postawy skrzydeł a w szczególności z postawy Sabiny, która wróciła po kontuzji, a którą chcieliśmy zobaczyć podczas meczu, zobaczyć jak to wygląda - dodał. Andrzej Drużkowski z kolei żałował straconej szansy. - Decydujące były błędy w sytuacjach sam na sam. Gdyby tam padły bramki można by było myśleć o korzystnym wyniku. Wydaje się jednak, że nie tylko skuteczność jest problemem Startu.

O wyniku, jak już było wspomniane, zdecydowały indywidualności. W ekipie gospodyń na dobrym poziomie zagrały te zawodniczki, które zawsze należały do liderek zespołu, czyli Dorota Małek, Sabina Włodek i Małgorzata Majerek. Bardzo dobre zawody zaliczyła także Anna Baranowska, która wybroniła kilka ważnych rzutów. W ekipie gości przebłyski miały Magdalena Dolegało, Hanna Sądej czy Monika Pełka-Fedak. To jednak było za mało. Warto także docenić 19-letnią bramkarkę Ewelinę Kędzierską, która pokazała, że już niedługo może zagrozić swoim bardziej doświadczonym koleżankom.

SPR Lublin - Start Elbląg 35:30 (17:16)

SPR: Jurkowska, Baranowska - Małek 10/2, Włodek 8/1, Majerek 7, Wilczek 3, Repelewska 3, Marzec 2, Wojtas 2, Danielczuk, Wojdat, Sviderskiene.

Kary: 8 min.

Karne: 3/4.

Wyróżnienie: Sabina Włodek.

Trener: Grzegorz Gościński.

Start: Kordunowska, Kędzierska - Dolegało 6, Szymańska 6/6, Sądej 5, Pełka-Fedak 4, Strzałkowska 4, Wasak 3, Cekała 1, Wolska 1, Szott, Karwecka.

Kary: 10 min.

Karne: 6/6.

Wyróżnienie: Ewelina Kędzierska.

Trener: Andrzej Drużkowski.

Sędziowali: Igor Dębski i Artur Rodacki (Kielce).

Widzów: ok. 300.

Komentarze (0)