Łukasz Gierak: Potrzebujemy teraz impulsu

Rozgrywający Nielby Wągrowiec, Łukasz Gierak jest rozbity psychicznie po kontuzji. Pomimo tego, że nie trenuje obecnie z zespołem, to widzi postępy w grze swoich kolegów z drużyny. Zdaniem Gieraka, wągrowiecki MKS potrzebuje teraz impulsu, w postaci wygranego meczu z Azotami, aby oczyścić atmosferę wokół drużyny.

Rozgrywający Nielby Wągrowiec, Łukasz Gierak przed meczem z Legnicą, podczas wieczornego treningu doznał nagle kontuzji. Uraz powstał, gdy zawodnik doszedł do ręki jednego z kolegów. - Nagle mój nadgarstek wygiął się cały do tyłu. Ręka nie wytrzymała... Pękła mi środkowa kość śródręczna lewej ręki - wspomina.

Gierak jest teraz trochę rozbity psychicznie. Liczył przecież na udany sezon, na dobrą grę, a tu nagle, już po pierwszym meczu taki pech. - Wybiło mnie to z rytmu. Najgorsze jest jednak to, że nie tylko ja jestem kontuzjowany. Poważniejszy uraz ma także Michał Tórz. Dodatkowo zawieszony jest Alosza Szyczkow. Oprócz tego problemy zdrowotne ma trener Edward Koziński. Wszystkie te elementy spowodowały naszą słabszą postawę. Nie mamy zmienników i chłopakom niezwykle trudno grać całe spotkanie na wysokim poziomie. Myślę jednak, że słabsza dyspozycja jest już za nami. W naszej grze widać już wyraźny progres. Potrzebujemy teraz impulsu - wygranego meczu z Azotami, aby atmosfera wokół drużyny była lepsza - wyznaje wągrowiecki rozgrywający.

Łukasz Gierak liczy na to, że będzie mógł już w październiku powrócić do pełnej dyspozycji. Jak sam twierdzi, musi jak najszybciej pomóc drużynie. W wolnym czasie przychodzi na treningi drużyny. - Nie uczestniczę oczywiście w normalnych zajęciach. Ćwiczę jednak w siłowni oraz jeżdżę na rowerze stacjonarnym, żeby utrzymać jakoś formę. Jak lekarze zmienią mi gips na plastikowy, to zacznę powoli biegać - przyznaje z lekkim optymizmem.

Komentarze (0)