Podobnie jak to miało miejsce w poprzednich tygodniach, podopieczni islandzkiego szkoleniowca Gudmundura Gudmundssona zmuszeni byli rozegrać ligowe spotkanie awansem. Powodem był niedzielny wyjazdowy pojedynek w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów z KS Vive-Targi Kielce. Tym samym mecz rozgrywany w SAP Arena w Mannheim zainaugurował 8. kolejkę Toyota-Handball Bundesligi.
Wynik spotkania otworzył ładnym technicznym rzutem skrzydłowy ekipy DHC Daniel Wernig. Na jego bramkę Lwy odpowiedziały trafieniami Börge Lunda i Bjarte Myrhola, którzy wykorzystali fatalne ustawienie Rheinlandu w defensywie. W 9. minucie po kolejnym golu Werniga goście dość niespodziewanie objęli dwubramkowe prowadzenie, które utrzymywało się przez kolejnych pięć minut. Straty zniwelował Karol Bielecki do spółki ze skrzydłowym Patrickiem Groetzkim (7:7).
Wspomniana dwójka chwilę później wyprowadziła swój zespół na prowadzenie, które w 22. minucie wyniosło już cztery trafienia. Sygnał do odrabiania strat dał gościom zawodnik... Lwów Oliver Roggisch, który po bezmyślnym faulu powędrował na ławkę kar. Gracze Rheinlandu skorzystali z tego faktu i po dwóch golach Sigurbergura Sveinssona doprowadzili do rezultatu 14:12. Gospodarze tuż przed przerwą starali się powiększyć swoją przewagę, jednak rzutów karnych nie potrafili wykorzystać kolejno Uwe Gensheimer, a następnie Ivan Cupić. Wynik pierwszej połowy na 14:13 ustalił zawodnik gości - Kentin Mahe.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli goście, którzy korzystając z dwuminutowej kary dla Myrhola doprowadzili do remisu. W 34. minucie po kolejnym golu Bieleckiego i trafieniu Gensheimera Lwy uzyskały przewagę dwóch goli, która cztery minuty później zwiększona została do trzech bramek (18:15). Ekipa Rheinlandu, która przystępowała do meczu jedynie z jednym zwycięstwem pokazała dużą wolę walki i w 38. minucie po trafieniu Sveinssona dogoniła rywali. Islandczyk był najjaśniejszą postacią w swoim zespole i to przede wszystkim dzięki jego znakomitej postawie do 43. minuty na tablicy świetlnej widniał remis (21:21).
Końcowy kwadrans należał już zdecydowanie do ekipy Lwów, która wykorzystując słabości i zmęczenie przeciwników spokojnie zwiększała swoją przewagę. W 47. minucie po golu Gensheimera gospodarze prowadzili trzema bramkami, a w 51. minucie po rzucie Grzegorza Tkaczyka było to już pięć trafień (28:23). Gracze Rheinlandu byli w stanie jedynie nieznacznie zmniejszyć straty. Wynik spotkania na 31:28 ustalił zawodnik DHC Maximilian Holst.
We wtorkowym spotkaniu zobaczyliśmy na parkiecie czterech Polaków. Karol Bielecki zdobył cztery bramki, a Grzegorz Tkaczyk trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. Bramki Lwów przez 47 minut bronił Sławomir Szmal. W barwach ekipy DHC Rheinland zobaczyliśmy ponadto Macieja Dmytruszyńskiego, który nie zdobył jednak ani jednego gola.
Drużyna Lwów dzięki temu zwycięstwu zrównała się punktami z liderem rozgrywek - zespołem Füchse Berlin. Berlińczycy mają jednak rozegrany jeden mecz mniej. Zespół Rheinlandu spadł o jedną pozycję i zajmuje teraz 16. miejsce.
Rhein-Neckar Löwen - DHC Rheinland 31:28 (14:13)
Rhein-Neckar: Szmal, Fritz - Myrhol 6, Cupić 5 (3/4), Gensheimer 5 (2/4), Bielecki 4, Groetzki 3, Tkaczyk 3, Lund 2, Stefansson 2, Schmid 1, Gunnarsson, Roggisch.
Rheinland: Feshchanka, Vortmann - Holst 8 (5/5), Sveinsson 8, Mahe 4, Wernig 3, Nippes 2, Sigtryggsson 2, Linder 1, Dmytruszyński, Immel, Lochtenbergh, Wittig.