Andrzej Wasilek: Koledzy z AZS-u życzyli mi dobrej gry

W ubiegłą sobotę szczypiorniści Nielby Wągrowiec zmierzyli się na wyjeździe z ekipą AZS AWF Gorzów Wlkp. Pierwsze trafienie dla żółto-czarnych zdobył nowy gracz MKS-u, rozgrywający Andrzej Wasilek, notabene wychowanek gorzowskiego klubu. Wasilkowi nie udało się pokonać wraz ze swoją nową drużyną byłych kolegów z zespołu. Nielbiści przegrali kolejny spotkanie wyjazdowe 26:29.

Już po pierwszych minutach wągrowieccy szczypiorniści przekonali się, że wywiezienie z Gorzowa choćby jednego punktu będzie naprawdę trudnym zadaniem. Akademicy praktycznie nie mylili się na początku w ataku. Dzięki temu po zaledwie kilkudziesięciu sekundach prowadzili już 3:0. Pierwsze trafienie dla Nielby zdobył Andrzej Wasilek. - Z większością zawodników AZS-u grałem przez długi czas. Będę się na pewno dodatkowo mobilizował, aby pokazać w Gorzowie, że umiem grać w piłkę ręczną - tłumaczył przed spotkaniem nowy nabytek MKS-u.

Nielba zagrała jednak zdecydowanie słabszy mecz, niż normalnie. - Jak oglądaliśmy potem sobotnie spotkanie, to zauważyliśmy dużo błędów z naszej strony. Naliczyliśmy sporo zgubionych piłek. Wiadomo, że z tego zawsze idą kontry. Potem jest już niezwykle trudno wygrać. W naszym zespole zupełnie nie funkcjonował kontratak. Nie mogliśmy, tak jak rywal, zdobywać łatwych bramek - twierdzi Wasilek.

Gorzowska publiczność przywitała swojego dawnego zawodnika bardzo dobrze. - Odchodziłem z AZS-u w dobrym humorze. Nie pozostawiłem po sobie żadnych niedomówień, ani też zgrzytów. Po zakończonym meczu koledzy z drużyny AZS-u życzyli mi dobrej gry w Nielbie. Podobnie jak ja cieszą się, że występuję w solidnej drużynie. Chcą dla mnie jak najlepiej. Potem spotkałem się z rodziną. Rozmawialiśmy na temat mojego pobytu w Wągrowcu. Niestety nie było już czasu na rozmowy ze wszystkimi znajomymi, którzy zaczęli mnie tłumnie oblegać - przyznaje z uśmiechem na twarzy wągrowiecki rozgrywający.

Komentarze (0)