Bogdan Wenta: Mamy jeszcze spore rezerwy

Od zwycięstwa z Ukrainą walkę w eliminacjach mistrzostw Europy rozpoczęli polscy szczypiorniści. Biało-czerwoni wygrali pewnie i zasłużenie, a na największe pochwały zasłużyła formacja defensywna.

- W pierwszej połowie w obronie graliśmy naprawdę bardzo dobrze, a Sławek Szmal był praktycznie bezbłędny - tłumaczy selekcjoner reprezentacji Polski, Bogdan Wenta. - Cieszy mnie też, że chłopcy szanowali wynik. Mariusz Jurasik w pewnym momencie niepotrzebnie wybrał się do przodu, stracił piłkę i natychmiast zaczął kolegów przepraszać - relacjonuje selekcjoner. - Rezultat mnie satysfakcjonuje, widać jednak, że wciąż mamy rezerwy. Inne mecze eliminacyjne także pokazały, że dwudniowe zgrupowania to zdecydowanie za mało - mówi.

Brak zgrania widać było w postawie polskiego ataku. Polakom przytrafiło się kilka strat, gubili tempo rozgrywania akcji. - Chłopcy spotkali się po kilku miesiącach. Musimy się zrozumieć, złapać odpowiedni rytm. Wszystkie europejskie zespoły są jednak w takiej samej sytuacji - tłumaczy. - Wchodzimy w dwuletni okres olimpijski, cel jest jasny. Na zgrupowanie powołałem zarówno zawodników mniej doświadczonych, jak i tych, którzy od lat są w kadrze, by pokazać, że nie zwracam uwagi na metrykę - przyznaje. - I młodzi, i starzy są równie ważni.

W czwartek na Torwarze po dłuższej przerwie biało-czerwone koszulki znów przywdziali Grzegorz Tkaczyk i Karol Bielecki. - Obaj potrzebują trochę czasu, by wkomponować się do drużyny - tłumaczy Wenta. - Dzięki ich powrotowi otwierają się dla nas nowe możliwości przy grze strefami agresywnymi - cieszy się. - Ostatnio w mediach dużo czasu poświęca się Karolowi, nie zapominajmy jednak, że Grzegorz też przeszedł długą drogę - zaznacza selekcjoner. - To doświadczony zawodnik, ma takie możliwości i tyle boiskowej inteligencji, że niedługo się w drużynę wkomponuje.

Mecz z Ukrainą był dla Wenty 150. spotkaniem w roli selekcjonera reprezentacji Polski. W czwartek minęło też dokładnie sześć lat, od momentu przejęcia przez niego sterów narodowej drużyny. - Nawet o tym nie wiedziałem - przyznaje z rozbrajającą szczerością. Pamięta za to o kibicach. - Ogromne podziękowania dla publiczności, naprawdę, ciarki przechodziły po plecach - przyznaje. - Zawodnikom to bardzo pomaga. Udało nam się zapełnić tę halę, jest to dla mnie bardzo pozytywna niespodzianka. Torwar zaczyna być dla nas naprawdę fajnym miejscem - kończy.

Źródło artykułu: