Justyna Weselak: Dobrze, że mamy jeden punkt

W spotkaniu 8. kolejki PGNiG Superligi kobiet Zgoda Ruda Śląska podejmowała Piotrcovię Piotrków Trybunalski. Prowadzenie w pierwszej odsłonie meczu przechodziło z rąk do rąk. Przez większość drugiej połowy górą były gospodynie, które dopiero w ośmiu ostatnich minutach utraciły trzybramkową przewagę, by w emocjonującej końcówce uratować remis po 30.

- Wiedziałyśmy, że to będzie trudny mecz. Wreszcie przyjechały do nas zawodniczki, które przed rokiem otarły się o brązowy medal. W bieżącym sezonie przegrały tylko raz i to z Zagłębiem Lubin - powiedziała po meczu doświadczona obrotowa Zgody, Justyna Weselak - Wiadomo, że nam się ostatnio nie wiodło najlepiej. Chociaż w ostatniej kolejce wywalczyłyśmy remis z ekipą z Gdyni. Myślałyśmy, że dzisiaj będzie troszkę łatwiej, niestety nie było. Ale dobrze, że mamy jeden punkt - dodaje.

Przez ponad 20 minut drugiej połowy gospodynie prowadziły trzema, a nawet czterema bramkami. Ilekroć przyjezdnym udało się zmniejszyć ten dystans tylekroć strata była odrabiana przez Zgodę. W ostatnich ośmiu minutach lokalna ekipa osłabła, wysiłki zdwoiła za to drużyna gości. W efekcie Piotrcovia na 60 sekund przed końcem prowadziła jedną bramką. W szeregach rudzkiego klubu zapanowała ogromna mobilizacja, która zaowocowała jeszcze jedną i to udaną próbą. W jej efekcie pojedynek zakończył się remisem po 30. Czy wobec tak długotrwałego prowadzenia w spotkaniu remis dla szczypiornistek Zgody to sukces czy rozczarowanie? - Cieszymy się z punktu. Rozczarowane byłoby po przegranej - uśmiecha się kołowa.

Czego zatem zabrakło Zgodzie Ruda Śląska, żeby dowieźć przewagę do końca i wygrać mecz z Piotrcovią? - Trudno na gorąco powiedzieć, który element nie funkcjonował. Będziemy to analizować w poniedziałek na treningu. Wówczas trener wyciągnie wnioski i powie dlaczego wyszło tak, a nie inaczej - tłumaczy Weselak.

Komentarze (0)