Puławianie zdążyli już tej jesieni napsuć mistrzom Polski trochę krwi. W Kielcach gracze Kowalczyka ulegli gospodarzom 23:27 i było to zdecydowanie... najniższe zwycięstwo Vive w tym sezonie PGNiG Superligi. Po siedem bramek rzucili faworytom Dymitro Zinczuk i Wojciech Zydroń, a między słupkami świetne zawody zaliczył Piotr Wyszomirski. W środę czoła kielczanom stawi jednak tylko ten pierwszy, dwaj pozostali zmagają się bowiem z problemami zdrowotnymi.
Wyszomirski wrócił do Puław ze zgrupowania kadry narodowej z drobnym urazem i przez kilka dni nie uczestniczył w zajęciach. Na pewno nie zagra też w Pucharze Polski, podobnie jak Zydroń, który w ligowym starciu z Miedzią nadciągnął więzadła w kolanie. O tym, jak długo potrwa przerwa najlepszego strzelca polskiej ekstraklasy, wiadomo będzie dopiero po specjalistycznych badaniach, jakie skrzydłowy przejdzie w Łodzi. Rokowanie są jednak optymistyczne, przy dobrych wiatrach na parkiet wróci już w meczu z Kwidzynem.
- Z wyjątkiem Piotrka i Wojtka, na mecz z Vive będę miał do dyspozycji wszystkich zawodników - zapewnia w rozmowie ze SportoweFakty.pl Kowalczyk. Rewolucji w składzie nie będzie. - Nie mam przecież tak szerokiej kadry. Zagrają ci zawodnicy, którzy na co dzień walczą w lidze - tłumaczy trener Azotów. Na pewno nie powtórzy się więc sytuacja sprzed dwóch lat, kiedy to puławianie - ze względu na rzekomą plagę kontuzji - na mecz pucharowy do Kielc przyjechali w składzie złożonym z juniorów i ulegli Vive aż 8:38.
Mecz z mistrzami Polski to dla Azotów drugi akt prawdziwego maratonu. W miniony weekend puławianie ograli we własnej hali legnicką Miedź, a już w sobotę czeka ich wyjazd do Kwidzyna. Następnie zmierzą się z Zagłębiem, w ramach Challenge Cup rozegrają dwumecz z macedońskim HC Tikvesh, czeka ich też ligowe starcie z Chrobrym. W sumie w listopadzie gracze Kowalczyka zaliczą siedem występów, a rundę jesienną zwieńczą grudniowymi starciami z Piotrkowianinem, Gorzowem i Nielbą.