Uratować Europę - zapowiedź meczu HC VV Tikvesh 06 - Azoty Puławy

Szybko zakończyć może się europejska przygoda Azotów Puławy. Czwarty zespół ubiegłego sezonu przegrał pierwsze spotkanie z VV Tikvesh różnicą jednej bramki, w Macedonii podopieczni Bogdana Kowalczyka muszą więc zwyciężyć.

- Przez naszą nieskuteczność zrobiliśmy bohatera z bramkarza gości. Przecież on nie powinien odbić nawet połowy tych rzutów. Tymczasem bronił w nieprawdopodobnych okolicznościach - tak przyczyny porażki w pierwszym meczu tłumaczy golkiper Azotów, Piotr Wyszomirski. Jego koledzy z pola mieli ogromne problemy ze skutecznością i na własne życzenie ulegli przybyszom z dalekiej Macedonii. - Teraz mają nad nami przewagę psychologiczną. Poza tym wiadomo, że sędziowie mogą im sprzyjać - przyznaje bramkarz reprezentacji Polski.

Jednobramkowa przewaga z Puław - w perspektywie rewanżu we własnej hali, z żywiołową, bałkańską publicznością - jawi się jako handicap znaczący zwłaszcza, że szczypiorniści Azotów przystąpią do meczu zmęczeni długą podróżą. Na plus zespołowi Bogdana Kowalczyka zapisać należy jednak to, że rywala znają już znacznie lepiej. Do pierwszego spotkania przystępowali bowiem z wiedzą zerową, a szkoleniowiec tłumaczył, że ze względu na ograniczony dostęp do materiałów o macedońskim przeciwniku, zawodnicy rywala poznawać będę w trakcie meczu.

Wnioski puławianie wyciągnęli konstruktywne, kluczem do zwycięstwa ma być wyeliminowanie obrotowych. Ważna będzie też skuteczność - zarówno w grze obronnej, jak i pod bramką rywala - której zabrakło przed tygodniem. - Tikvesh to zespół porównywalny z Chrobrym Głogów - przyznają jednym tonem szczypiorniści Azotów. Ligowego przeciwnika puławianie pokonali na wyjeździe 28:26, a o wygranej zadecydowała znakomita postawa drugiej linii. Taki wynik wystarczy także w sobotę, szkoda by było kończyć europejską przygodę na rywalu tak miałkiej klasy.

Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godz. 19:00.

Komentarze (0)