Bogusław Kubicki: Umiejętności są, ale głowy brak

Czuwaj Przemyśl w ramach 10. kolejki spotkań przegrał na wyjeździe ze Stalprodukt Bochnią, a była to już dziewiąta ligowa porażka "Harcerzy"! Trener beniaminka I ligi przyczyn kolejnych rozczarowań szuka przede wszystkim w głowach swoich podopiecznych.

Tomasz Czarnota
Tomasz Czarnota

- Do pewnego momentu wszystko szło jak należy - relacjonuje przebieg spotkania Bogusław Kubicki jeden z członków duetu trenerskiego Czuwaju. - Prowadziliśmy, jednak niespodziewanie coś się zacięło i straciliśmy kilka bramek pod rząd. Po przerwie tak na dobrą sprawę granie się skończyło. Wcześniejsze błędy, niezrealizowana taktyka przyniosła tak beznadziejne efekty. Niektórzy zawodnicy chcieli chyba nie tylko sobie, ale i nam indywidualnymi akcjami udowodnić, że zasługują na grę w I lidze. Nie tędy droga - dodaje szkoleniowiec zasańskiej drużyny.

Przysłowiowym meczem o życie będzie dla popularnych "Harcerzy" ostatnie starcie pierwszej części rozgrywek z MTS-em Chrzanów - drużyną, która również "poszczycić" może się zaledwie jedną wygraną. - Tylko dwa punkty pozwolą myśleć jeszcze o utrzymaniu. Jeśli to się powiedzie czekać nas będzie ciężka praca w przerwie nad poprawą gry. Zmiany wymaga jednak przede wszystkim nie forma czysto sportowa, a psychika, mówiąc kolokwialnie głowa. Myśleliśmy przed sezonem, że minimalnie na półmetku uzbieramy osiem "oczek". Zakładając optymistyczny wariant i zwycięstwo z Chrzanowem zrealizowana zostanie połowa planu. Daleka więc droga do spokojnego o utrzymaniu - zauważa trener Kubicki.

Dodatkowo odnieść można wrażenie, że Czuwajowi brakuje "drugiego" Pawła Stołowskiego. Jeden zawodnik nie jest bowiem w stanie udźwignąć brzemienia odpowiedzialności za wyniki. - W meczu z Bochnią Paweł zaliczył z lewego rozegrania osiem trafień, a cała prawa strona tylko raz pokusiła się o zdobycz. Więcej dodawać chyba w tym miejscu nie trzeba - zaznacza ironicznie szkoleniowiec "Harcerzy".

W ostatnim czasie o Czuwaju głośno jest jednak nie z powodu rezultatów osiąganych na boiskach I ligi, a niecodziennej sytuacji z końcówki meczu przeciwko KSSPR Końskie. Sędziowie podyktowali wówczas kontrowersyjny rzut karny, który gościom zapewnił zwycięstwo. - Razem z trenerem Kroczkiem oglądaliśmy zapis spotkania na DVD kilka dobrych razy. W pomeczowym protokole sędziowie opisali faul Pawła Stołowskiego, traktując go jako taktyczne przewinienie. Nasz zawodnik zobaczył za to czerwoną kartkę, arbitrzy wskazali na siódmy metr. Finał znamy - wspomina Bogusław Kubicki. Czuwaj odwołał się jednak od tej decyzji do Polskiego Związku Piłki Ręcznej, a ten jak się okazuje karę anulował, uznając, iż faul taktyczny miejsca nie miał. Co w takiej sytuacji? Pytamy się trenera przemyskiej drużyny. - W tym momencie walczymy już tylko o sprawiedliwość! Wynik został zatwierdzony, więc punktów na pewno nie odzyskamy. Dziwny jednak w związku jest regulamin, gdyż jedna decyzja powinna iść automatycznie w parze z drugą. Skoro ZPRP cofnął karę Stołowskiemu, to oznacza, że karny nie powinien być podyktowany. To przecież logiczna sprawa - kończy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×