- Jurand od początku zagrał bardzo szybką, skuteczną piłkę. My przez kilkanaście minut nie mogliśmy się zorganizować i po pierwszej połowie mecz "wynikowo" mógł się skończyć - powiedział na gorąco po meczu, Andrzej Kaczorowski szkoleniowiec AZS UKW Bydgoszcz.
Trener Kaczorowski narzekał na plagę chorób, która ostatnio dotknęła jego podopiecznych. - W zespole połowa zawodników jest w trakcie choroby lub krótko po. Nikt nie spodziewał się cudu - przyznał. - W związku z chorobami, zmęczeniem i mikrourazami odbyliśmy dwie jednostki treningowe w tygodniu. Do przypadków losowych doszło odejście od cyklu tygodniowego, co jeszcze wzmogło dzisiejszą niedyspozycję.
Opiekun bydgoskiego zespołu, przyczyn porażki upatrywał także w brakach organizacyjnych klubu. - Mecz był bardzo słaby w wykonaniu mojego zespołu, ale od początku sezonu borykamy się z poważnymi problemami, które wracają jak bumerang z większą siłą. Brak wypłat dla zawodników, brak odnowy biologicznej, opieki medycznej, podstawowych środków medycznych, systematyczności w treningach - wyliczał niezadowolony opiekun akademików. - Dorabiają, bo muszą za coś żyć - dodał po chwili. - To niekoniecznie musiała być deklasacja sportowa, ale prawdopodobnie organizacyjna.
- W związku z powyższym i tak chciałbym podziękować moim zawodnikom za wytrzymanie do końca rundy. Mam nadzieję, że będzie lepiej - zakończył Kaczorowski.