Kim Rasmussen: Dziwny mecz

Reprezentacja Polski przeszła przez turniej kwalifikacyjny do mistrzostw świata jak burza. Na zakończenie rywalizacji w lubelskiej hali Globus biało-czerwone bez najmniejszych kłopotów rozprawiły się z Wielką Brytanią.

W tym artykule dowiesz się o:

Wynik 32:17 mówi sam za siebie, mimo to Polki wiedziały, że nie wolno im zlekceważyć rywalek, gdyż mogłoby je to kosztować awans do kolejnej fazy eliminacji do mundialu. Trzy dotychczasowe wygrane nie wystarczyły do tego. - To jedna z największych niespodzianek, że Wielka Brytania do ostatniego meczu miała szansę na awans do fazy play off. Nie mogę być całkowicie zadowolony z gry mojej drużyny. To był dziwny mecz, ponieważ w całym turnieju skupialiśmy się na starciu z Austrią. Wiedzieliśmy, że musimy pokonać Słowację, a zwycięstwo nad Austrią powinno oznaczać koniec i awans. Zazwyczaj sześć punktów po trzech meczach wystarcza - uważa Kim Rasmussen.

Dzień po ważnym starciu z Austrią biało-czerwone nie miały kłopotów z mobilizacją i zaangażowaniem. Tylko pod koniec pierwszej połowy do głosu doszły rywalki, dzięki czemu zmniejszyły stratę do siedmiu bramek. - To było trochę trudne dla nas, żeby być gotowym na 100 procent, lecz wygraliśmy różnicą 15 bramek i jesteśmy z tego zadowoleni - ocenia trener reprezentacji Polski.

Z kolei Wielka Brytania zamierzała zebrać cenne doświadczenie podczas turnieju w Lublinie. Udało jej się odnieść jedno zwycięstwo, co usatysfakcjonowało szkoleniowca, więc nie robił on tragedii z porażki z Polską. - Polska zasłużyła na zwycięstwo zarówno w meczu z nami, jak i w całym turnieju. To było dobre doświadczenie dla nas. Nie spodziewaliśmy się zwycięstwa nad Słowacją i zaprezentowaliśmy się nieźle w tym turnieju. Próbowaliśmy dawać z siebie wszystko i nie poddawać się - wyjaśnia Jesper Holmris.

Komentarze (0)