- Rzeczywiście, w Bundeslidze wytworzyła się bardzo ciekawa sytuacja - rozpoczyna ocenę Eugeniusz Lijewski. - Znawcy szczypiorniaka są zachwyceni postawą Fuchse Berlin, który jest rewelacją tego sezonu. Fuchse jest wspaniałym zespołem złożonym z młodych zawodników, odpowiednio dobranych na każdą pozycję. Cieszę się, że kluczową postacią w Berlinie jest wychowanek KPR Ostrovia, który zaczynał przygodę szczypiorniakiem pod moim okiem - Bartłomiej Jaszka. Trenerzy Fuchse nie wyobrażają sobie sytuacji, by Bartka mogło zabraknąć w tym zespole. Do tego w Berlinie jest świetny bramkarz, nieźli obrońcy, na lewym rozebraniu bardzo dobrze spisuje się Sven-Sören Christophersen. Fuchse będzie groźny dla najlepszych. Trudno jednak powiedzieć, czy ekipa z Berlina włączy się do walki o tytuł mistrzowski. Przed nimi jeszcze wiele spotkań. Na pewno oprócz Bundesligi będą chcieli coś ugrać w Pucharze Niemiec. 14 grudnia Fuchse gra właśnie w Pucharze z HSV Hamburg. Zapowiada się bardzo ciekawy mecz. W meczach pucharowych przegrany odpada, a więc szykuje się niesamowita walka. HSV to przecież obrońca tego trofeum. Nie wykluczone, że wybiorę się na to spotkanie - dodaje ojciec dwójki reprezentantów Polski.
Czy zdaniem Eugeniusza Lijewskiego zespół jego synów HSV Hamburg zdoła wreszcie sięgnąć po mistrzowski tytuł w Bundeslidze? - Pukają, pukają i nie mogą się dopukać do tego, by wejść na mistrzowski tron. Drzwi do tytułu otwierają się w każdym sezonie, ale ostatecznie czegoś brakuje tej drużynie. Ostatnio pomógł im zespół Rein Neckar Loewen, który pokonał THW Kiel. Nie zapominajmy, że także Fuchse urwało punkty Kilonii, kiedy to świetne spotkanie zagrał Bartłomiej Jaszka. Hamburg ma na razie cztery punkty przewagi nad THW oraz trzy nad Fuchse, ale runda rewanżowa jest długa i trudna. Tę przewagę można roztrwonić - uważa senior rodu Lijewskich.
Eugeniusz Lijewski w styczniu jak wielu Polaków z zaciekawieniem będzie śledził mistrzostwa świata w Szwecji. Być może zagra w nich dwóch jego synów - Marcin i jeśli zdoła wyleczyć kontuzję - Krzysztof oraz Bartłomiej Jaszka, który uczył się podstaw piłki ręcznej właśnie u Eugeniusza Lijewskiego. Zapytaliśmy doświadczonego trenera, jak ocenia szanse biało-czerwonych na powtórzenie sukcesów z dwóch ostatnich mundiali, kiedy to Polacy zdobywali srebro w Niemczech i brąz w Chorwacji.
- Na pewno obserwujemy zmianę warty w światowej piłce ręcznej. W europejskich reprezentacjach są duże roszady. Młodzi dołączają do kadr, starsi zawodnicy odchodzą z reprezentacji. Zapowiadają się więc bardzo ciekawe mistrzostwa świata. Na pewno Szwecja jako gospodarz będzie chciał coś ugrać na tym mundialu. Szwecja ostatnio miała mniej sukcesów, a przecież to bardzo utytułowana drużyna. Z pewnością gospodarze mierzą bardzo wysoko. My zagramy ze Szwecją już w grupie i nie muszę nikomu mówić, jak trudny będzie to przeciwnik - twierdzi Lijewski.
- Czy Polska coś ugra na tych mistrzostwach? Bardzo bym tego chciał. Nie zapominajmy, że naszym reprezentantom też uciekają latka. Kadra potrzebuje świeżej krwi, bo samymi doświadczonymi, nie najmłodszymi już zawodnikami nie da się wiele zdziałać. Ostatnio z bardzo dobrej strony w Vive Kielce pokazał się Rafał Zaremba. Dałbym temu chłopakowi więcej szansy w reprezentacji Polski - ocenia trener KPR Ostrovia.
Starszy z braci Lijewskich, Marcin w ostatnich ważnych imprezach międzynarodowych nigdy nie był w pełni zdrowy, a co za tym idzie w optymalnej formie. - Jak nie migdałki, to inne urazy go męczyły i zawsze coś przeszkadzało mu w grze na najwyższym poziomie. Chciałbym, aby Marcin zagrał na mistrzostwach świata oraz żeby dotrwał do Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Wszystko będzie zależało od zdrowia i od tego, czy trener Wenta będzie go widział w kadrze. Marcin ostatnio w Bundeslidze gra bardzo dużo. Nie ma zmiennika, bo Krzysztof też pauzuje przez kontuzje i Marcin naprawdę zostawia sporo zdrowia na parkiecie. Nie wiem, czy starczy mu sił, by połączyć grę na takim poziomie w Bundeslidze, Pucharze Niemiec, Lidze Mistrzów i reprezentacji Polski. Czas pokaże, czy organizm wytrzyma takie obciążenia - kończy Eugeniusz Lijewski.