Dużym osłabieniem zespołu Giennadija Kamielina jest kontuzja dwóch zawodników na prawym rozegraniu. Urazu doznali: Kamil Sadowski oraz Rafał Przybylski. Ten ostatni pomimo złego stanu zdrowia podjął jednak ryzyko i wystąpił w minionym spotkaniu ligowym z Reflex Miedzią Legnica. - Kontuzje, to normalna rzecz w tym sporcie. Szkoda tylko, że przytrafiły się jednocześnie dwóm graczom na tej samej pozycji. Na domiar złego są to zawodnicy leworęczni. Na pewno jest to duża strata dla zespołu. Widać to było podczas spotkania ligowego w Legnicy. Mam nadzieję, że dwójka moich kolegów jak najszybciej dojdzie do zdrowia. Liczymy, że będą mogli jeszcze w tym roku pomóc drużynie - wyjaśnia Łukasz Gierak- rozgrywający Nielby.
- Przegraliśmy z Legnicą dwa mecze. W pierwszej rundzie byliśmy zupełnie bez formy. Teraz jest ona zdecydowanie lepsza. Walczyliśmy w ubiegłą niedzielę, jednak nic nam nie wychodziło. Niestety, mieliśmy fatalną skuteczność w ataku. W meczach wyjazdowych nie wolno marnować tyle sytuacji sam na sam - sądzi wągrowiecki rozgrywający.
Szczypiornistom z Wielkopolski do końca roku pozostały do rozegrania dwa spotkania: z MMTS-em Kwidzyn oraz z Azotami Puławy. - Na pewno większe szanse mamy w niedzielę, grając u siebie z Kwidzynem. Widać, że na własnym terenie jesteśmy bardzo groźni. Możemy tam zdobywać punkty prawie z każdym. Postraszyliśmy nawet Orlen Wisłę Płock. Puławy to z kolei bardzo ciężki teren - ocenia szanse Gierak.