Jurand poszedł krok do przodu - rozmowa z Andrzejem Marszałkiem, bramkarzem Juranda Ciechanów

Andrzej Marszałek w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada m.in. dlaczego zdecydował się podpisać kontrakt w Ciechanowie oraz odnosi się do występów swojego macierzystego klubu, Wisły Płock w lidze i na arenie międzynarodowej. Legenda płockiego szczypiorniaka ewentualny sukces reprezentacji Polski na mistrzostwach świata w dużej mierze uzależnia od postawy Sławomira Szmala w bramce.

Krzysztof Podliński: Pamiętny mecz z Vive Kielce był dla pana ostatnim w barwach Wisły Płock. Dlaczego wówczas zdecydował się pan zakończyć sportową karierę?

Andrzej Marszałek: Nie zgodziłbym się z tym, że był to dla mnie taki pamiętny mecz. Była to próba zakończenia mojej kariery sportowej, wycięcia mnie w ogóle z piłki ręcznej. Nie postanowiłem zakończyć kariery w tym czasie, próbowano to zrobić za mnie.

Pański rozbrat z piłką ręczną nie trwał długo, bowiem jesienią 2009 roku związał się pan z pierwszoligowym Jurandem Ciechanów. Skąd decyzja, by podpisać kontrakt w Ciechanowie?

- Cały czas byłem w ruchu. W czasie gdy podpisywałem kontrakt z Jurandem, miałem propozycje z dwóch innych klubów z Superligi. Zdecydowałem się na podpisanie kontraktu z Jurandem Ciechanów ze względu na dobrą znajomość z trenerem Nochem. Myślę, że Ciechanów to takie miasto, w którym można spokojnie zbudować coś na miarę Superligi.

W pierwszej lidze jesteśmy na półmetku rozgrywek. Jak oceni pan minione 11 kolejek w wykonaniu swoich młodszych kolegów z drużyny?

- Jesteśmy na pierwszym miejscu, z czego bardzo się cieszymy, ale to jest tylko pierwszy krok do osiągnięcia celu, jaki sobie postawiliśmy przed rozpoczęciem rozgrywek.

W Ciechanowie jest pan już drugi sezon. Czy według pana ten zespół zrobił postęp w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami?

- Myślę, że bardzo duży postęp poczynili szczególnie bramkarze. Jeżeli chodzi o zespół, to może ludzie, którzy przychodzą systematycznie na mecze, najlepiej by ocenili. Zresztą samo miejsce w tabeli mówi o tym, że Jurand Ciechanów poszedł jeden krok do przodu.

Miejsce w tabeli wskazuje na to, iż Jurand jest poważnym kandydatem w walce o awans do Superligi. Jakie wzmocnienia należałoby poczynić, by po roku obecności w Superlidze nie znaleźć się z powrotem w pierwszej lidze?

- Nie myśleliśmy jeszcze o wzmocnieniach. Myślimy o tym, żeby jak najlepiej wypaść w pierwszej lidze i chcielibyśmy zrobić temu miastu miłą niespodziankę w postaci awansu do Superligi. Jeszcze bardzo daleka droga do tego, żeby nasze marzenia i założenia się spełniły.

Bez względu na to czy Jurand awansuje, czy pozostanie w pierwszej lidze, nadal będzie pan reprezentował barwy ciechanowskiego zespołu?

- Jeżeli władze klubu będą mnie widziały w zespole w następnych latach, to bardzo chętnie będę pracował w tym mieście i w tym klubie.

Wróćmy do tematu Wisły Płock. Zapewne śledzi pan poczynania płocczan w lidze krajowej i na arenie międzynarodowej. O ile w lidze zespół trenera Walthera spełnia oczekiwania kibiców, to w pucharach płocka drużyna pozostawiła po sobie duży niesmak...

- Śledzę poczynania płockiej Wisły. W lidze wygląda to w miarę dobrze, gdyż po takich wzmocnieniach, zespół gra po prostu słabo. Jeżeli chodzi natomiast o europejskie puchary, to była katastrofa, blamaż ze strony płockiego klubu.

Na koniec zapytam pana o zbliżające się mistrzostwa świata. Jakie szanse daje pan Bogdanowi Wencie i spółce na końcowy sukces?

- Zawsze kibicowałem Bogdanowi i Polakom. Myślę, że w dużej mierze zależeć to będzie od dyspozycji naszej bramki, a w szczególności od Sławka Szmala. Jeżeli on będzie w dobrej formie, to o wynik końcowy jestem spokojny.

Komentarze (0)