Nie będziemy oglądać się na przeciwników - rozmowa z Tomaszem Malesą, zawodnikiem Gaz-System Pogoń Szczecin

Tomasz Malesa, rozgrywający Gaz-System Pogoni Szczecin, w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl bez ogródek zdradza okoliczności rozstania z Wisłą Płock. Doświadczony szczypiornista określa także potencjał swojego nowego klubu ze Szczecina.

Krzysztof Podliński: Pozwolisz, że cofniemy się w czasie. Mamy końcówkę 2008 roku i decyzję Wisły Płock o rozwiązaniu kontraktu z Tomaszem Malesą. Wówczas płocki klub jako główną przyczynę zakończenia współpracy z tobą podał znaczące obniżenie formy sportowej. Zgadzasz się z takim postawieniem sprawy?

Tomasz Malesa: Tak, taki przedstawiono mi powód rozwiązania kontraktu. Teraz ja zadam pytanie. Dlaczego pan Szczucki nie rozwiązał kontraktu na przykład z Rafałem Kuptelem, który nie gra już dwa lata? Można zadawać sobie to pytanie i szukać odpowiedzi. Kiedy przychodziłem do Wisły, klub nie przedłużył kontraktu z Łukaszem Szczuckim. Dochodziły do mnie słuchy, że to przeze mnie w takim sensie, że to niby ja przyszedłem na jego miejsce, co było kompletną bzdurą! Tak zostałem celem i wrogiem pana Szczuckiego, który małymi kroczkami wydeptywał sobie posadkę przez układ sąsiedzki z jednym z wiceprezydentów Płocka. Mało tego, oficjalnie mówił, że wyczyści wszystkich chłopaków z Płocka. Poleciałem jako jeden z pierwszych. Później ściągano zawodników z zagranicy, za duże pieniądze i efekt wszyscy widzieliśmy. Nawet zawodnicy w szatni czuli niedosyt i rozczarowanie z większości tych transferów. Przykładowo Bartek Wuszter - uważam, że facet jest dużo lepszym grajkiem w ataku, jak i w obronie. Musiał odejść i ustąpić miejsca Kuzelevovi, który tak naprawdę jest dużo słabszy i starszy. Jednak to nie mój problem. Rozumiem, że zaciągi zagraniczne były po to, by prześcignąć kieleckie Vive, które nabiera jeszcze większej prędkości w europejskim handballu. Skandalem było to, jak dowiedziałem się z Internetu, że jestem prawie zawodnikiem Śląska Wrocław, bo pan Szczucki chciał mnie wytransferować tam bez mojej zgody! Teraz chce mi się z tego wszystkiego śmiać i nie mam do nikogo żalu, a z drugiej strony to może i dobrze, że tak się stało (śmiech).

Jak wspominasz czas spędzony nad Wisłą?

- Fajnie (śmiech). Jestem płocczaninem i całe życie mieszkałem nad Wisłą. Piękne miasto i piękne okolice.

Przed związaniem się z Wisłą i po odejściu z płockiego klubu grałeś we Francji. Dlaczego właśnie ten kraj upodobałeś sobie jako miejsce rozwoju sportowej kariery?

- Zadzwonił do mnie były trener Wisły, pan Marek Motyczyński, który konkretnie przedstawił mi propozycję z drugoligowego klubu HB Villemomble. Nic nie trzymało mnie w Płocku, więc chciałem spróbować czegoś nowego w swoim życiu. Paryż, jak to ładnie zabrzmiało (śmiech).

Gdy słuch o tobie praktycznie zaginął, napłynęła informacja, iż związałeś się z pierwszoligową Pogonią Szczecin. Co skłoniło cię do podpisania umowy w Szczecinie?

- Rozmawiałem z Szymonem Ligarzewskim na temat Pogoni. Bardzo chwalił sobie szczeciński klub, który się reaktywował i ma duże ambicje, by grać w Superlidze.

Czym spowodowany był twój powrót do Polski? Nie zadomowiłeś się we Francji, czy po prostu chciałeś wrócić do ojczyzny?

- Wspólnie z moją narzeczoną Karoliną zdecydowaliśmy, że wracamy po świętach do kraju. To była moja życiowa decyzja i uważam, że trafna.

Trener Biały przyznał, że charakteryzujesz się cechami przywódcy. To będzie twoja rola w Szczecinie, poderwać kolegów do walki i prowadzić zespół do zwycięstw w trudnych momentach?

- Z racji tego, że jestem doświadczonym zawodnikiem, trener Rafał Biały oczekuje ode mnie, bym pokierował tym zespołem. Mamy dobrą i ambitną drużynę. Rola starszych zawodników jest taka, by w ważnych momentach brać na siebie ciężar gry. Myślę, że z "Ligarzem" w bramce, Piotrkiem Frelkiem, Rafałem Rojkiem i Pawłem Białym będziemy to robić.

Jak określiłbyś potencjał zespołu ze Szczecina?

- To dobry zespół. Mieszanka doświadczonych zawodników z młodymi talentami. Analizując kilka dni przebytych z zespołem, myślę, że trzeba troszkę poukładać grę obronną i uspokoić grę w ataku.

Ostatnio dużo mówi się o Szczecinie w kontekście awansu do Superligi. Wierzysz, że jesteście w stanie sprostać temu zadaniu?

- Wierzę, że jest szansa na awans. Ciężko będzie dojść Juranda, ale będziemy walczyć, by przeskoczyć Warszawę, do której mamy dwa punkty straty. Została cała druga runda i wszystko może się zdarzyć. Na pewno nie będziemy oglądać się na przeciwników, tylko konsekwentnie iść w obranym przez nas celu.

Masz 34 lata, zamieszkałeś w Szczecinie. Nasuwa się pytanie, czy w nadmorskiej miejscowości chcesz zakończyć karierę?

- Mam 34 lata i w piłkę będę grał do momentu, kiedy będzie sprzyjało zdrowie. A czy w Szczecinie skończę swoją przygodę z piłką, tego nie wiem. Karolinie i mi Szczecin bardzo się podoba, więc nie mówię "tak", ani "nie". Mam do końca sezonu kontrakt i marzy mi się awansować z Pogonią do Superligi. Trzymajcie za nas kciuki! Korzystając z okazji, chciałem podziękować wszystkim tym, którzy mi dobrze życzyli i pozdrowić moich przyjaciół z Płocka.

Źródło artykułu: