Marta Miecznikowska (Start Elbląg): Co się stało, że straciłyśmy w końcówce przewagę? Głupie błędy. Nie potrafiłyśmy odrobić tych bramek, które traciłyśmy. Zrobiło się nerwowo, a dziewczyny z Kielc są waleczne. Nigdy nie odpuszczają i dlatego taki jest wynik końcowy.
- Mam nadzieję, że wkrótce Kim Rasmussen zauważy moje i Agnieszki Kordunowskiej starania. Po to się trenuje, żeby jak najwyżej zajść. Trzeba do tego dążyć, powołanie nie zależy do końca ode mnie. Ja wkładam w to ciężką pracę, a ostateczna decyzja należy do "tych z góry".
- Teraz najważniejsze dla nas jest zwycięstwo nad Koszalinem. Później będziemy myśleć, co dalej. Politechnika jest zawsze ciężkim rywalem i nigdy się nie poddają. Musimy zdobyć komplet punktów!
Katarzyna Stradomska (KSS Kielce): Cząstka mnie została tutaj i czułam się trochę sparaliżowana. Mecz mógł się podobać, ja ze swojej gry nie jestem do końca zadowolona, ostatnio borykam się z kontuzjami. W końcówce uwierzyłyśmy, że dogonimy Start, niestety po raz kolejny dał o sobie znać poziom sędziowania, który jest żenujący. Takie coś wypacza wyniki meczów.