Podczas pucharowego spotkania z Wisłą Płock trener Henryk Rozmiarek nie potrafił powiedzieć w jakim składzie zaprezentuje się jego drużyna. Już sama prezentacja zaskoczyła gorzowskich kibiców. Na ławce rezerwowych pojawił się m.in. nowy prezes GSPR Gorzów Wlkp., Robert Jankowski. - Był dzisiaj prezes na ławce. Mówiono żeby wpuścić na boisko. Nie chciałbym jednak by był to jego ostatni mecz - mówił z uśmiechem na twarzy trener Rozmiarek.
Przed meczem to goście z Piotrkowa Tryb. byli zdecydowanym faworytem sobotniego pojedynku. Już pierwsze minuty pokazały, że o zwycięstwo nie będzie tak łatwo, a wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie. W 9 minucie gorzowianie wygrywali 5:3, by po kilku chwilach przegrywać już 6:8. W tym okresie goście skutecznie wykorzystali grę z przewagą dwóch zawodników. Nie potrafili jednak utrzymać wypracowanego prowadzenia. W 24 minucie i trafieniu Roberta Foglera GSPR prowadził 11:10. Tego dnia wynik szybko się zmieniał. Dwa trafienia z rzędu Pawła Laskowskiego sprawiły, że to Piotrkowianin ponownie wygrywał 11:12. Ostatecznie niezwykle wyrównana pierwsza połowa zakończyła się remisem 15:15. Warto także odnotować, iż pierwsze trafienia dla swojego nowego zespołu zaliczył Bartosz Starzyński, który w przerwie zimowej wzmocnił GSPR Gorzów Wlkp.
Przerwa musiała podziałać mobilizująco na gorzowskich szczypiornistów, gdyż już po kilku minutach prowadzili 18:15. Spora w tym zasługa fenomenalnie dysponowanego tego dnia Filipa Kliszczyka. W międzyczasie na parkiecie pojawił się kolejny debiutant, Mateusz Przybylski, który praktycznie z marszu wszedł do gry. - Przedwczoraj późnym wieczorem przyjechałem do Gorzowa. W piątek odbyłem zaledwie jeden trening. Porzucałem trochę, zagraliśmy wewnętrzną gierkę - powiedział po meczu Przybylski.
Piotrkowianie szybko odrobili starty i już w 39 min. doprowadzili do remisu 19:19. Przez kilka chwil trwałą przysłowiowa gra "bramka za bramke", a kilkoma skutecznymi akcjami popisał się najskuteczniejszy gracz gości Maciej Pilitowski. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 44 minuty. Na tyle czasu wystarczyło sił Piotrkowianinowi. - Trzymaliśmy się mniej więcej do czterdziestej minuty. Potem zabrakło nam konsekwencji w obronie - mówił Przemysław Matyjasik.
W ostatnich 10 minutach zaporą nie do przejścia okazał się także bramkarz GSPR-u Łukasz Wasilek. - Muszę przyznać, że bardzo dobrze spisali się bramkarze gospodarzy - powiedział po meczu Bartosz Wuszter. Postawę "Wasyla" chwalił także golkiper Piotrkowianina, Tomasz Matulski. - Bardzo dobre zawody w bramce gości rozegrał Wasilek. Wcześniej trenerzy nie dawali mu w ogóle szans gry. Bronił Zwiers i Kiepulski. Dzisiaj bardzo dobrze się spisał, tylko gratulować - dodawał Matulski.
Podopieczni trenera Rozmiarka bezlitośnie wykorzystali dobrą postawę swojego bramkarza i w kilka minut "odskoczyli" na pięć bramek. Goście próbowali odrobić starty, jednak strzelecka niemoc nie chciała ich opuścić. Świadczyć może o tym m.in. nie wykorzystany rzut karny przez Michała Matyjasika. Ostatecznie GSPR Gorzów Wlkp. pokonał Piotrkowianina Piotrków Tryb. 34:28.
Cenne dwa punkty pozwalają gorzowianom na realną walkę o utrzymanie w PGNiG Superlidze. Mimo wygranej trener Rozmiarek obawia się o dalsze losy drużyny. – Zaczynam się niepokoić, bo słyszałem, że w tygodniu może odejść kolejny podstawowy zawodnik. Nie chcę mówić kto to jest. Czy kogoś pozyskamy? Chyba jak zagramy w totolotka i wygramy - zakończył szkoleniowiec GSPR-u.
GSPR Gorzów Wlkp. - Piotrkowianin Piotrków Tryb. 34:28 (15:15)
GSPR Gorzów Wlkp.: Kiepulski, Wasilek - Kliszczyk 11, Fogler 6, Tomczak 4, Starzyński 3, Bosy 3, Śramkiewicz 3, Krzyżanowski 3, Jagła 1.
Kary: 7 x 2 minuty.
MKS Piotrkowianin: Matulski, Ner - Pilitowski 7, Masłowski 6, M. Matyjasik 5, Płucienniczak 2, Skalski 2, P. Matyjasik 2,Wuszter 2, Laskowski 2.
Kary: 5 x 2 minuty.
Sędziowie: Andrzej Rajkiewicz i Jakub Tarczykowski (obaj Szczecin).
Widzów: 400.