Pojedynek skrzydłowych - relacja z meczu BRW Stal Mielec - MMTS Kwidzyn

Po pełnym błędów i szarpanej gry spotkaniu wysoko do góry ze szczęścia skakali piłkarze ręczni Stali Mielec. Zespół Ryszarda Skutnika odprawiając z kwitkiem wicemistrzów Polski potwierdził ostatecznie, że określenie hali przy ulicy Solskiego 1 mianem twierdzy jest jak najbardziej trafne.

Już kilka dni przed niedzielnym meczem wiadome było, że MMTS do Mielca przyjedzie bez swoich dwóch asów - Michała Adamuszka i Roberta Orzechowskiego, którzy od dłuższego czasu zmagają się z kontuzjami. Równie nieciekawe wieści napływały z obozu gospodarzy. Ekipę beniaminka SuperLigi nawiedziła bowiem plaga chorób. Grzegorz Sobut, Paweł Albin oraz Dariusz Kubisztal niemal cały tydzień przeleżeli w łóżkach. Do treningów, podobnie jak narzekający na podkręcenie kostki Marek Szpera wrócili dopiero w piątek. - Gotowi na sto procent z pewnością nie będą. Problemy są jednak po to, aby je przezwyciężać - mówił kilka chwil przed pierwszym gwizdkiem pełen nadziei w końcowy sukces trener mielczan Ryszard Skutnik.

Szkoleniowiec Stali zaskoczył desygnowaniem na plac gry od pierwszej minuty młodego Damiana Krzysztofika. Wychowanek gospodarzy "wskoczył" na pozycję kołowego w miejsce wspomnianego już Kubisztala, który wyraźnie odczuwał skutki przebytego zapalenia oskrzeli. Od samego początku mecz nie układał się jednak po myśli szczypiornistów z Podkarpacia. Miejscowi popełniali proste błędy w ofensywie, gubiąc co chwilę piłkę. Niewiele lepiej spisywali się pod własną bramkę, co szczególnie bezlitośnie wykorzystywali Michał Waszkiewicz oraz Damian Kostrzewa. Zdecydowanie lepiej mielczanie zaczęli się prezentować po wejściu na boisko Adama Wolańskiego. Doświadczony bramkarz kilkoma udanymi interwencjami pozwolił na złapanie głębszego oddechu, a w konsekwencji opanowanie szeregów i powolne odrabianie strat. Kiedy do remisu 10-10 doprowadził leworęczny Marek Szpera trener kwidzynian Zbigniew Markuszewski po raz pierwszy mocniej się zdenerwował i poprosił o czas. Najmocniej oberwało się wówczas Mateuszowi Seroce, który zmarnował kilka wybornych okazji. Skrzydłowy gości został m.in. niemal ośmieszony przez Wolańskiego, kiedy w sytuacji sam na sam dostał od golkipera Stali "czapę" rodem z siatkarskich boisk. Chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami lepiej wykorzystał jednak Ryszard Skutnik. Jego podopieczni nie dość, że wyrównali stan spotkania, to w samej końcówce pierwszej połowy za sprawą dwóch rzutów swojego najlepszego strzelca Grzegorza Sobuta wyszli na prowadzenie 14-12.

Druga odsłona rozpoczęła się prawie identycznie jak premierowe trzydzieści minut. Dużo pewniej swoje ataki rozprowadzali piłkarze ręczni MMTSu, a "stalowcy" niemal potykali się o własne nogi. Po chwilowej zapaści gospodarze powrócili jednak znienacka do pełni formy w kluczowych dla losów pojedynku momentach. Koncert w ofensywie zaczął dawać filigranowy Łukasz Janyst. Mielecki prawoskrzydłowy przedzierał się bez problemów przez kwidzyńską obronę, a sposobu na zatrzymanie jego rzutów nie mógł znaleźć dobrze spisujący się w pierwszej połowie Sebastian Suchowicz. Wyraźnie mocniej poczuł się także Paweł Albin, który trafiał do siatki w krytycznych sytuacjach.

Największą dawkę emocji licznie zgromadzonej publiczności przyniosła ostatnia minuta. Najpierw przy stanie 27-26 sędziny na ławkę kar wysłały Marka Szperę. Grający w przewadze kwidzynianie szybko pozbawili się jednak tego ogromnego atutu, bowiem w kolejnej akcji dwoma minutami ukarany został Kamil Krieger. O time-out poprosił Ryszard Skutnik. - Uważajcie na próbę przechwytu. Atak, atak, atak! - apelował do "Czeczeńców". Mielczanie po wznowieniu gry pomimo rad swojego szkoleniowca stracili piłkę. Świetnie w środkowej strefie boiska ustawił się jednak Grzegorz Sobut, czym złapał na faul w ataku wracającego po kontuzji Dzmitry Marhuna. Efekt tej pomyłki "Dimy" okazał się bezlitosny dla jego drużyny, a szczęśliwy dla Stali, która zwycięstwem z Kwidzynem potwierdziła swój olbrzymi potencjał.

BRW Stal Mielec - MMTS Kwidzyn 27:26 (14:12)

Stal: Lipka, Wolański - Wilk, Albin 6, Janyst 10, Sobut 3, Szpera 2, Babicz 2, Kubisztal, Gawęcki, Basiak, Chodara 4, Krzysztofik.

Kary: 6 min.

Trener: Ryszard Skutnik

MMTS: Suchowicz - Pacześny, Krieger 3, Mroczkowski 2, Peret 2, Marhun 1, Rosiak 1, Cieślak, Rombel, Seroka 4, Waszkiewicz 5, Kostrzewa 8.

Kary: 6 min.

Trener: Zbigniew Markuszewski

Sędziowały: Joanna Brehmer i Agnieszka Skowronek (obie Katowice). Widzów: 1900.

Komentarze (0)