Po pierwszej połowie niedzielnego pojedynku, kibice w Polsce mogli być pełni optymizmu co do dalszego przebiegu spotkania. Kielczanie prowadzili 13:11, a w ich grze widać było konsekwencję i determinację. Niestety abstrahując już od licznych 2-minutowych kar, których węgierscy sędziowie nie poskąpili kielczanom, mistrzowie Polski popełnili też sporo błędów. W polskiej superlidze, podobne mankamenty zwykle przechodzą płazem, ale z takim rywalem jak "Lwy", mogą kosztować bardzo dużo. - Na tym poziomie dwa lub trzy błędy są bardzo widoczne. To nie jest tak, jak jeszcze trzy dni temu w Piotrkowie, gdzie można nie rzucić nawet czystych sytuacji, niecelnie podać piłkę, a i tak wygra się wysoko. Tutaj zostajesz skontrowany - powiedział po meczu trener Vive, Bogdan Wenta
Mimo porażki kielczanom nie można było jednak odmówić woli walki i tego, że zrobili co mogli, żeby z Niemiec przywieźć chociażby punkt. - Myślę, że zespół bardzo dobrze zrealizował wszystkie założenia. Ogromny szacunek dla chłopaków, bo włożyli w ten mecz bardzo dużo wysiłku - zakończył Wenta.
Ostatnie spotkanie fazy grupowej Ligi Mistrzów kielczanie rozegrają w niedzielę 6 marca. Ich przeciwnikiem będą mistrzowie Niemiec i obrońcy Pucharu Europy, THW Kiel. Początek meczu o godz. 18.30