Nie mamy się czego wstydzić - rozmowa z Ryszardem Skutnikiem, trenerem BRW Stali Mielec

Doświadczony szkoleniowiec beniaminka SuperLigi portalowi SportoweFakty.pl opowiada o celach związanych z play-off, błędnych ocenach "specjalistów" i swoich planach na najbliższą przyszłość.

Tomasz Czarnota: Jak po pewnym czasie od niespodziewanej porażki z Chrobrym oceni Pan na chłodno to spotkanie?

Ryszard Skutnik: Pierwszą przyczyną naszej słabej postawy okazał się brak odpowiedniej koncentracji chłopaków. Z drugiej strony żniwo zebrał ciężki, środowy pojedynek w Puławach. Mecz z Azotami kosztował nas dużo zdrowia i niestety wszystko to złożyło się w niezbyt pozytywną dla nas całość.

Podobno kilku zawodników narzekało na urazy, a Paweł Albin nawet nie pojawił się na boisku...

- Rzeczywiście. Przez większość czasu trwania sezonu poważniejsze kontuzje raczej omijały nas szerokim łukiem. Niestety w decydujących rozgrywkach szczęście się odwróciło i kłopoty zdrowotne mocno pokrzyżowały nasze plany. Wszyscy dobrze zdają sobie sprawę, że nie dysponujemy długą ławką. Nie wiadomo czy na wyjazdowe spotkanie w Piotrkowie gotowy będzie Paweł Albin, który ma rozbity kciuk. Jest na to mała szansa, ale najważniejsze, że na pewno będzie mógł grać w play-off.

Ta kilkutygodniowa przerwa w rozgrywkach trafiła się zatem w idealnym momencie?

- Nie ma co ukrywać, że ten czas pozwoli nam się pozbierać w każdym względzie. Złapiemy trochę oddechu i mam nadzieję, że wrócimy do rywalizacji w takim stylu, jakiego jeszcze nie dawno obawiali się kolejni rywale.

Zawodnicy dostali trochę wolnego, czy cały czas trenujecie?

- Zrobiliśmy sobie trzy dni odpoczynku, ale już wróciliśmy do treningów. Cały ten czas tradycyjnie spędzimy u siebie, a zajęcia przeplatać będziemy meczami sparingowymi. W tym tygodniu zmierzymy się m.in. z Bochnią.

Szanse na trzecie miejsce zniwelowane są już praktycznie do minimum. Nawet gdyby Puławy wygrały z Kwidzynem będzie niezwykle ciężko o najniższy stopień podium po rundzie zasadniczej...

- Teraz myślimy o czwartej pozycji, bo chyba to jest obecnie w naszym zasięgu. Trzecie miejsce przegraliśmy u siebie z Chrobrym.

Na kogo chciałby Pan trafić w pierwszej rundzie play-off?

- Najbardziej prawdopodobne jest, że zagramy z kimś z dwójki Azoty Puławy - Warmia Olsztyn. Zdecydowanie lepszy bilans bezpośrednich pojedynków w tym sezonie mamy z olsztynianami, ale z racji odległości wolałbym chyba zmierzyć się z Azotami.

Kiedy rozmawialiśmy przed sezonem przyznał Pan, że ma w Mielcu coś do udowodnienia. Udało się?

- Wielu "ekspertów" skreślało nas jeszcze przed starem ligi. Wskazywano nas jako najbardziej prawdopodobnego spadkowicza, a my pokazaliśmy, że potrafimy grać dobry i ciekawy handball. Zajmujemy jak na beniaminka wysokie miejsce w tabli, a wciąż mamy szansę na poprawienie pozycji. Razem z zawodnikami na pewno nie mamy się czego wstydzić.

Myśli Pan już o kolejnym roku pracy w Mielcu?

- Jeszcze nie wiadomo jak sprawy potoczą się po zakończeniu sezonu. Kiedy skończy się ostatni mecz będziemy myśleć nad przyszłością.

Forma reprezentacji Polski w ostatnim czasie dość mocno faluje. Nie uważa Pan, że potrzebna jest jakaś zmiana?

- Skład reprezentacji jaki jest każdy widzi. Część zawodników narzeka na kontuzje, dlatego nie została powołana, ale trener Wenta stara się małymi kroczkami wprowadzać młodych. Myślę, że do mistrzostw Europy awansujemy i Bogdan zbuduje na ten turniej solidną reprezentację opartą tylko na znajdujących się w najwyższej formie graczach.

Komentarze (0)