Final Four Pucharu Polski zostanie rozegrany w dniach 19-20 marca, a areną zmagań będzie nowoczesna Orlen Arena. Gospodarze będą chcieli zatem przerwać dominację kieleckiej drużyny i przed własną publicznością zdobyć pierwsze trofeum w obecnym sezonie.
Choć sport bywa nieprzewidywalny, konia z rzędem temu kto postawi inaczej niż na finał Wisła - Vive. Kolejna "święta wojna" wydaje się więcej niż pewna. Swojego potencjalnego rywala w finałowej konfrontacji ocenił lewoskrzydłowy Nafciarzy - Adam Wiśniewski. - Na temat Vive ciężko cokolwiek powiedzieć, bo grają strasznie nierówno. Potrafią zagrać fantastyczne spotkanie w Lidze Mistrzów, a później w Superlidze robią wszystko w zwolnionym tempie i wypadają strasznie słabo. My na pewno zrobiliśmy krok do przodu. Każdy z nas wierzy, że w niedzielę zdobędziemy puchar, choć na pewno czeka nas bardzo zacięte widowisko.
Czy Adam Wiśniewski (w środku) poprowadzi Nafciarzy do triumfu w Pucharze Polski?
W zimowym okienku transferowym do podopiecznych Bogdana Wenty przyszedł jeden z najlepszych rozgrywających świata - Uroš Zorman. O jego nieprzeciętnych umiejętnościach na własnej skórze przekonali się biało-czerwoni, którym przyszło rywalizować ze Słoweńcami w eliminacjach do ME 2012. Jego klasę i wyszkolenie techniczne docenia także lewoskrzydłowy Orlen Wisły Płock. - Zorman robi w Kielcach naprawdę kawał dobrej roboty. Jednak na każdej pozycji Vive ma zawodników, którzy mogą nam zagrozić - podkreśla Wiśniewski.
Podopieczni Larsa Walthera mają w głowach bolesną porażkę (27:34) w listopadowej "świętej wojnie" podczas inauguracji w nowoczesnej Orlen Arenie. Brązowi medaliści MP pałają zatem żądzą rewanżu. Wiśniewski nie ukrywa również, że liczy na błędy obecnego szkoleniowca reprezentacji Polski i Vive Targi Kielce - Bogdana Wenty, któremu nie raz w tym sezonie przytrafiały się "wpadki". - Miejmy nadzieję, że ich szkoleniowiec popełni jakieś błędy. W tym sezonie już trochę krytyki na niego spadło. Słaby występ reprezentacji na MŚ, odpadnięcie z Ligi Mistrzów, gdzie mecz z Celje powinni wygrać. To wszystko może tkwić gdzieś tam z tyłu głowy Bogdana Wenty.
Źródło: Gazeta Wyborcza Płock