Katarzyna Stradomska jest wychowanką Łysogór Kielce. Minione trzy sezony reprezentowała barwy Startu Elbląg, po czym zdecydowała się na powrót do stolicy świętokrzyskiego. Od pewnego czasu, grając jeszcze w poprzednim klubie, szczypiornistka boryka się z problemami z kręgosłupem. Obecnie, w wyniku ciągłego czynnego uprawiania sportu uległy one pogłębieniu.
Przełomowym momentem było spotkanie 18. kolejki PGNiG Superligi Kobiet, w którym KSS Kielce podejmował zespół KPR Jelenia Góra. Rozgrywająca w starciu z rywalką boleśnie upadła na parkiet, po czym długo nie mogła się podnieść. Okazuje się, iż Stradomska musi przedwcześnie zakończyć swoją karierę, bowiem dalsze czynne uprawiania sportu może doprowadzić nawet do kalectwa. Zawodniczka nie ukrywa, że podjęcie takiej decyzji przyszło jej z wielkim trudem. - Długo myślałam nad tą decyzją, ponad dwa miesiące, wiele razy płakałam. Nie mogę się z tym pogodzić, bo piłka ręczna jest całym moim życiem, ale nie można nic robić za wszelką cenę - przyznaje na łamach Gazety Wyborczej.
Kielczanka ma nadzieję, że rozstanie z grą w szczypiorniaka nie jest definitywne. Nie wyklucza, iż kiedyś będzie mogła wrócić do czynnego uprawiania sportu. - Życie jest tak nieprzewidywalne, że niczego nie można wykluczyć. Muszę porozmawiać z lekarzami, doradzić się ich. Na razie mówię jednak pas - dodaje.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce