Spotkanie od początku przebiegało pod dyktando gospodarzy, w których po raz kolejny ciężar gry wzięła na siebie Natalia Winiarska. Kilka tygodni temu ta zawodniczka rzuciła poznaniankom 13 bramek, w środę była gorsza tylko o 2 trafienia.
Poznanianki rozpoczęły mecz słabo, popełniając kilka prostych błędów w obronie, co od razu przełożyło się na bramki dla MTS. Dodatkowo, gra akademiczek w ataku także pozostawiała wiele do życzenia. AZS AWF grał zdecydowanie poniżej swoich możliwości, co w tak ważnym meczu dla obu zespołów, przeciwnik potrafił wykorzystać bezwzględnie.
O dodatkowym pechu może mówić także Monika Kacprzak, leworęczna skrzydłowa AZS AWF, która jeszcze w pierwszej połowie meczu musiała zejść z boiska.- Po uderzeniu o parkiem poczułam kłucie z tyłu kolana. Przestraszyłam się, bo z tą nogą miałam już problemy. Ból niestety nie pozwolił mi już kontynuować gry - powiedziała sama kontuzjowana.
Po zmianie AZS AWF miał postawić rywalkom zdecydowanie trudniejsze warunku. I częściowo to założenie akademiczki realizowały. MTS zdawał się mieć coraz mniej sił i zaczął popełniać błędy. Jednak poznanianki w tych najważniejszych momentach także się myliły. Ostatecznie AZS AWF uległ w Kwidzynie 31:23.
- Mecz od początku nie przebiegał po naszej myśli i praktycznie cały czas goniłyśmy wynik. Kiedy w drugiej połowie złapałyśmy odpowiedni rytm i miałyśmy przeciwniczki już praktycznie na widelcu, coś znowu się zacięło i końcówka należała już tylko do nich. Trudno mi teraz szukać przyczyn tej przegranej. Chyba po prostu nam nie wyszło. Teraz trzeba podnieść głowę i grać dalej, bo nie wszystko jeszcze stracone. Wierzę w ten zespół i uważam, że stać go na to, bo bić się do końca o miejsce w I lidze - komentuje po meczu Kamila Siudmak, rozgrywająca AZS AWF Poznań.
MTS Kwidzyn - AZS AWF Poznań 31:23 (18:14)
AZS AWF Poznań: Gała, Kot - Siudmak (6), Kujawa (4), Kwiecień (4), Szymańska (4), Bartkowiak (2), Kacprzak (2), Sznycer (1), Łakomy, Król, Karasiewicz, Celmer.