Nasze rodaczki zmagały się z problemami zdrowotnymi. Dagmara Kowalska już pod koniec ubiegłego roku skarżyła się na kłopoty ze ścięgnem. Sztab medyczny Borussii Dortmund robił wszystko, aby szybko postawić zawodniczkę na nogi. Jednak w styczniu lekarze postanowili unieruchomić nogę Kowalskiej na 6 tygodni.
Poważna kontuzja nie załamała 34-letniej rozgrywającej, choć nie było pewności, czy w bieżącym sezonie powróci ona na boisko. Była reprezentantka Polski mówi śmiało o swoich planach na niedaleką przyszłość.
- Nie myślę o zakończeniu kariery. Przed dwa bądź trzy lata chcę jeszcze grać [...]. Nie będę zmieniała już barw klubowych. Borussia Dortmund jest moim ostatnim zespołem - ujawniła ostatnio Kowalska w rozmowie z lokalną prasą. Na szczęście dla Polki na razie nie pojawiły się żadne komplikacje związane z urazem.
- Jeśli wszystko pozostanie w porządku, to Daggi siądzie co najmniej na ławce i będzie na krótko wchodziła na parkiet - powiedział fizjoterapeuta BVB, Dirk Tintrup w kontekście sobotniego meczu przeciwko SV Allensbach.
Zza naszej zachodniej granicy nadeszły pomyślne wiadomości również na temat Magdaleny Chemicz. Bramkarka od dłuższego czasu leczyła kontuzję barku. Jednak teraz powinna ona być ponownie do dyspozycji szkoleniowca Gustla Wilke, który nie ukrywa radości z tego powodu: - Helen Trodler oraz Marina Wilkus dobrze spisały się między słupkami, ale Magda ze względu na swoje ogromne doświadczenie prezentuje się w bramce zupełnie inaczej.