Wolsztyniak Wolsztyn był rewelacją I rundy rozgrywek. W drugiej nieco opadł z sił, utrzymując jednak wciąż wysoką lokatę w tabeli grupy B. Podopieczni Wojciecha Hanyża zajmują aktualnie czwarte miejsce. - Jedyną trudnością jeśli chodzi o Wolsztyniaka może okazać się obrona jaką grają. To dość niski zespół, który gra wysoką obroną z dwoma wysuniętymi zawodnikami. I to tak naprawdę jedyny problem jaki sprawiają zespołom w I lidze. Tym właśnie zaskoczyli w I rundzie. W rundzie rewanżowej już nie ma tak wiele niespodzianek ze strony wolsztyńskiej ekipy, co z resztą potwierdza wysoka porażka Wolsztyniaka w Piekarach Śląskich - analizuje Michał Szolc.
Dużo trudniej wskazać najsłabszy element w grze Wolsztyniaka, w który można uderzyć. - W Wolsztyniaku nie ma specjalnie mocnych stron. Są groźnym zespołem jeśli chodzi o ustawienie w obronie. Grają agresywny handball, nieco chaotyczny. W związku z tym, że grają wysoko to przy dobrze pomyślanej grze, można znaleźć sporo luk w strefie sześciu metrów. I to jest nasza szansa. Jeśli zagramy dobrze z kołem to ten mecz ułoży się po naszej myśli - wyjaśnia rozgrywający.
Zabrzanie pod koniec lutego doznali pierwszej porażki w sezonie, również ich zwycięstwa nie są już tak dobitne jak w I rundzie. Jak zauważają zawodnicy powodów do obaw jednak nie ma. Zwłaszcza, że całosezonowe wyniki rozważać można dwuaspektowo. - Można na to spojrzeć z dwóch stron. Z jednej doznaliśmy tylko jednej porażki, poza nią mamy na koncie same zwycięstwa. Z drugiej, można doszukiwać się w porażce naszej słabej gry. Trudno mi powiedzieć jaka jest prawda. Ciężko mi oceniać samego siebie czy kolegów. Dopóki wygrywamy chyba nie ma się nad czym zastanawiać. Nie umawialiśmy się z nikim na ilość wygranych czy ich jakość. Rozmawialiśmy o celu jakim jest awans do PGNiG SuperLigi i jesteśmy bliscy osiągnięcia tego założenia. Jeszcze kilkoma meczami musimy potwierdzić, że awans jest nasz - mówi zawodnik - Teraz pozostaje decyzja trenera czy będzie chciał za wszelką cenę wygrać resztę pojedynków czy też da pograć młodym zawodnikom, żeby sprawdzić ich przed wejściem do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ale to już nie sprawa zawodników czy kibiców kto znajdzie się na boisku. W wielu spotkaniach wynik może być sprawą otwartą. I niekoniecznie ten rezultat będzie wykładnią naszych umiejętności i formy - uzupełnia.
Zabrzanie w większości meczów grają podstawowym składem, w którym znajdują się doświadczeni zawodnicy. Po szesnastu meczach, ciężkich treningach narasta zmęczenie. - Oczywiście, że pojawia się coraz większe zmęczenie, można to nazwać też znużeniem. Zaczęliśmy przygotowania tak jak zespoły z PGNiG SuperLigi, czyli w pierwszym tygodniu lipca. Oprócz tego mieliśmy dwutygodniową rozpiskę trenera do przygotowania samemu, tak żeby nie wejść w okres przygotowawczy jako "świeży" ludzie. Nie mieliśmy przerw dłuższych niż 3-4 dni wolnego. Tak więc zmęczenie może się już u nas objawiać - opowiada Szolc.