Męska rozmowa poskutkowała - relacja z meczu AZS UKW Bydgoszcz - AZS UZ Zielona Góra

Pierwsza połowa meczu w Bydgoszczy zapowiadała zaciętą walkę do ostatnich akcji tego spotkana. W drugiej połowie przyjezdni z Zielonej Góry zagrali z większą determinacją, co dało im zwycięstwo 35:27 i tym samym przedłużyli swoje szanse na pozostanie w I lidze.

W sobotę w Bydgoszczy spotkały się dwa zespoły, które do tej rywalizacji przystępowały z nożem na gardle. Wygrana w tym meczu nie pozwoliłaby żadnemu z nich na opuszczenie strefy spadkowej I ligi grupy A, ale ewentualne dwa punkty przedłużały nadzieje na dogonienie reszty stawki.

Spotkanie rozpoczęło się po myśli przyjezdnych, którzy już w pierwszej minucie dwukrotnie trafili do siatki rywala. Bydgoszczanie szybko jednak uporządkowali grę i po dwóch kontratakach Dawida Nawrockiego wyszli na prowadzenie 5:4. Od tego momentu podopieczni Andrzeja Kaczorowskiego nabrali wiatru w żagle, bo stopniowo zaczęli powiększać przewagę. Z dobrej strony na początku meczu pokazał się Eduardo Dominguez Munaiz i AZS UKW po kwadransie gry prowadził już 10:7. Zielonogórzanie, widząc odskakujących rywali, rzucili się w pogoń i kibice w hali przy ul. Koronowskiej niemalże do końca pierwszej połowy oglądali obronę gospodarzy. Bydgoski bastion padł jednak na dwie minuty przed przerwą, kiedy po rzucie Bartłomieja Koprowskiego AZS UZ wyszedł na prowadzenie 15:14. Tak zacięta rywalizacja zapowiadała jeszcze więcej emocji w drugiej odsłonie tego spotkania.

Po powrocie szczypiornistów na boisku szybko jednak okazało się, że na zapowiedziach się skończy. Bydgoszczanie fatalnie zagrali przez pierwsze dziesięć minut, trafiając tylko dwa razy do bramki rywali, przy siedmiu celnych rzutach zielonogórzan. Po bramce Łukasza Wiśniewskiego przy stanie 17:23 w sercach bydgoszczan pojawiła się jeszcze nadzieja na nawiązanie walki z AZS-em UZ. Zespół prowadzony przez Marka Książkiewicza wykorzystywał jednak wszystkie błędy gospodarzy, a ci mieli spore problemy ze skutecznością w ofensywie. Przyjezdni w kilka minut wypracowali przewagę ośmiu bramek i przy prowadzeniu 28:20 byli już niemal pewni zwycięstwa. Wprawdzie bydgoszczanie jeszcze raz zmobilizowali się i zaczęli odrabiać straty, ale zmniejszenie dystansu do pięciu bramek (23:28) było ich ostatnim słowem. Zielonogórzanie nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa i to oni mogli cieszyć się z wygranej 35:27.

- Po pierwszej połowie przeprowadziliśmy męską rozmowę w szatni i ta determinacja, chęć zwycięstwa, która miała być od samego początku meczu, przyszła w drugiej połowie i wtedy wszystko zaiskrzyło. Zawodnicy w pierwszej połowie luźno podchodzili do sytuacji rzutowych i dużo ich zmarnowali. Kluczem do sukcesu była szczelna obrona, która nie pozwalała zawodnikom z Bydgoszczy rzucić. Do tego dołożył Marek Długosz, który ładnie dziś bronił i to dało taki efekt, że mogliśmy w tym ataku pozycyjnym rzucać bramki i wyprowadzać kontry - podsumował grę swojego zespołu trener Marek Książkiewicz.

AZS UZ po tym spotkaniu zbliżył się na trzy punkty do ósmej w tabeli I ligi grupy A Ostrovii i pozostał w grze o utrzymanie. A jaka przyszłość czeka bydgoski szczypiorniak? Zespół z grodu nad Brdą po roku gry na zapleczu Superligi wraca do II ligi. Na 24 marca zaplanowano wybory nowego zarządu AZS UKW i dopiero po nich mogą zapaść konkretne decyzje. Kierownictwo klubu, mimo finansowych problemów, zapowiada, że zespół przystąpi do przyszłorocznych rozgrywek i powalczy o powrót do I ligi.

AZS UKW Bydgoszcz - AZS UZ Zielona Góra 27:35 (16:17)

Bramki dla AZS UKW: Nawrocki, Wiśniewski, Wojciechowski i Machniewicz po 4, Knopik i Dominguez 3, Dębowski i Burliński po 2, Serafinowicz 1

Bramki dla AZS UZ: Koprowski 12, Jarowicz 7, Gałach 6, Książkiewicz i Jakób po 3, Kociszewski 2, Hajgenbart i Ratajczyk po 1

Źródło artykułu: