23-letni zawodnik rzucił Piotrowi Wyszomirskiemu pięć bramek, do siatki trafiał w momentach kluczowych - to jego rzut najpierw dał kwidzynianom wyrównanie (26:26), a następnie pierwsze w meczu prowadzenie (27:26), którego nie oddali już do końcowej syreny. W ostatniej kolejce wicemistrzowie Polski zagrają we własnej hali z Chrobrym, miejsca na najniższym stopniu podium w rundzie zasadniczej nikt już im jednak nie odbierze. - My już nic nie musimy, niech rywale się teraz martwią. Przygotowujemy się do występów w play-off z trzeciej pozycji - cieszy się Peret w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Mecz w Puławach przebieg miał cokolwiek dziwny, w pierwszej połowie przyjezdni nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. W pewnym momencie Azoty prowadziły już nawet 21:14, wicemistrzowie rzucili się jednak w szaleńczą pogoń, która zakończyła się niespodziewanym sukcesem. - Sport pokazał po raz kolejny, że mecz trwa 60 minut i zawsze gra się do końca - zaznacza 23-letni obrotowy. - Jechaliśmy do Puław osłabieni, zabrakło w naszym składzie Maćka Mroczkowskiego i Dimy Marhuna, ale wybraliśmy się tam walczyć. Pokazaliśmy, że jest nas dużo i mamy bardzo wyrównany skład.
Michał Peret znów był jednym z bohaterów MMTS-u
Gospodarze przed przerwą grali spokojnie i konsekwentnie, cierpliwie konstruując akcje ofensywne. W drugiej połowie rozwagą i doświadczeniem imponować zaczął z kolei MMTS, kwidzynianie pokonali puławian ich własną bronią. - Dokładnie - przytakuje zadowolony Peret. - W pierwszej połowie oni grali konsekwentnie, a my w obronie prezentowaliśmy się katastrofalnie. Daliśmy im takie dziury, że spokojnie sobie rzucali. W przerwie Sebastian Suchowicz i Michał Waszkiewicz powiedzieli nam jednak parę słów i konsekwentna gra do końca zadecydowała o tym, że wygraliśmy czterema bramkami.
Peret nie ma jednak wątpliwości, że końcowy rezultat był... dziwny. - Wynik wcale nie był adekwatny do przebiegu meczu - przyznaje postawny obrotowy. - Jadąc do Puław wiedzieliśmy, że korzystny rezultat da nam spokojną ostatnią kolejkę. Pokazaliśmy, że potrafimy grać do końca i jesteśmy zespołem kompletnym - zaznacza. Wiosną z sześciu meczów kwidzynianie wygrali trzy i nikt ich już nie dogoni. Z tonu spuszczać jednak nie zamierzają. - Z Chrobrym gramy przed własną publicznością i będziemy chcieli zwyciężyć, by mieć tych punktów jak najwięcej - kończy Peret. Czy uda się powtórzyć sukces z ubiegłych rozgrywek?