Początek spotkania nie był udany dla chrzanowian. Pomimo wielu dogodnych sytuacji rzutowych, ogromne problemy z pokonaniem Rafała Ratuszniaka mieli Marcin Skoczylas i Łukasz Szlinger. Dobra gra w obronie MTS-u i proste błędy rywali sprawiły jednak, iż w 6. minucie na tablicy wyników pojawił się rezultat remisowy 3:3. Później na parkiecie zaczęli dominować przyjezdni, w szeregach których brylował Michał Przybylski. Były zawodnik Stali Mielec z łatwością wypracowywał sobie pozycje rzutowe i zdobywał bramki dla swojej drużyny. Chrzanowianie zaczęli mieć duże problemy ze sforsowaniem rosłej obrony rywali, którzy skutecznie odcinali od gry skrzydłowych. W efekcie w 11. minucie było już 3:8. Wtedy o czas poprosił Adam Piekarczyk i gra MTS-u uległa zdecydowanej poprawie. Chrzanowianie w błyskawicznym tempie odrobili straty i w 20. minucie był remis 11:11. W końcówce pierwszej połowy niezrozumiałe decyzje arbitrów przechyliły jednak szalę zwycięstwa na korzyść koneczczan, którzy zeszli do szatni prowadząc 18:15.
Chrzanowianie drugą połowę rozpoczęli niezwykle zdeterminowani, co przełożyło się na zmianę obrazu gry. Świetnie w bramce gospodarzy prezentował się Tomasz Baliś, który swoimi udanymi interwencjami tchnął w serca cabanów nadzieję. Już w 38. minucie po skutecznym kontrataku MTS prowadził 22:21. Gospodarze utrzymywali skromną zaliczkę do 43. minuty. Wówczas podwójne wykluczenie gospodarzy wykorzystali koneczczanie, który odskoczyli na dwie bramki. Miejscowi nie zamierzali jednak rezygnować z walki o dwa punkty i ponownie wrzucili drugi bieg. Chrzanowianie, niesieni głośnym dopingiem publiczności, objęli dwubramkowe prowadzenie 32:30. W 58. minucie MTS prowadził 35:32 i wydawało się, iż tylko cud może odebrać punkty gospodarzom.
Zawodnicy z Końskich w ostatnich minutach meczu byli jednak bezbłędni, a chrzanowianom zabrakło skuteczności. Rzut Marcina Skoczylasa okazał się niecelny, jego podanie do kołowego padło łupem rywali i mozolnie budowana przewaga została roztrwoniona. Adam Piekarczyk poprosił o czas dla swojej drużyny. Na minutę przed zakończeniem spotkania przed szansą na zdobycie zwycięskiej bramki stanęli chrzanowianie. Rozegranie akcji do skrzydła i rzut z zerowego kąta Pawła Rokity to nie był najlepszy pomysł. W odpowiedzi bramkę na wagę dwóch punktów dla KSSPR-u Końskie zdobył Tomasz Napierała.
W chrzanowskiej hali zapanował smutek, rozczarowanie i zwątpienie. Dwa punkty, które były tak blisko, pojechały do Końskich. MTS mógł zrobić ogromny krok w kierunku utrzymania, jednak ponownie cabanom w decydujących momentach zabrakło zimnej krwi.
MTS Chrzanów - KSSPR Końskie 35:36 (15:18)
MTS: Baliś, Pi. Rokita - Skoczylas 9/2, Szlinger 7, Klimek 6, Pa. Rokita 5, Kąpa 4, Bugajski 2, Owczarek 2, Franczak, Kirsz, Stroński, Zajdel, Zubik.
Kary: 14 min.
Karne: 2/2.
KSSPR: M. Kornecki, Ratuszniak, Witkowski - T. Napierała 10/6, Baturin 9, Przybylski 7, Smołuch 4, Słonicki 3, Bąk 2, Kubała 1, Biegaj.
Kary: 4 min.
Karne: 6/6.
Kary: MTS - 14 min. (Bugajski, Kąpa po 4 min. Klimek, Szlinger, Zajdel po 2 min.); KSSPR - 4 min. (Bąk, Przybylski 2 min.).
Widzów: 500.