Łukasz Luciński: Jak oceniłbyś mijający sezon?
Jakub Płócienniczak: Mijający sezon był dla naszego zespołu na pewno dużo trudniejszy niż poprzedni. Zmiana trenera oraz liczne kontuzje w pewnym stopniu wpłynęły na naszą postawę. Z upływem czasu wydawało się, że mimo trudności wszystko idzie w dobrym kierunku i uda nam się wejść do fazy play-off. Niestety po zakończeniu rundy zasadniczej tabela ułożyła się inaczej, niż tego oczekiwaliśmy. Pozostaje pewien niedosyt, gdyż wystarczyło wygrać jedno spotkanie więcej i nasza sytuacja byłaby zupełnie inna. Nie ma co jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Jesteśmy tu, gdzie jesteśmy i pozostaje nam walczyć o utrzymanie w PGNiG Superlidze. Mam nadzieję, że nie zawiedziemy naszych kibiców i pozostaniemy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Przed nami ciężkie spotkanie w Legnicy, które może decydować o utrzymaniu się w Superlidze bez konieczności rozgrywania spotkań barażowych. Damy więc z siebie wszystko, by z tego spotkania wrócić z tarczą!
A ty jesteś zadowolony ze swojej postawy?
- Te rozgrywki nie były dla mnie szczególne, czy przełomowe. Na początku sezonu borykałem się z drobnymi urazami, które negatywnie wpływały na moją formę. Na szczęście wszystko jest już dobrze, więc mogę spokojnie trenować i grać, a swoją postawą na boisku staram się jak najbardziej pomóc kolegom.
Czy nie wydaje ci się, że po pierwszym rewelacyjnym sezonie przyszło zderzenie z szarą rzeczywistością ligi?
- Cóż, sprawdziło się powiedzenie, że pierwszy sezon dla beniaminka jest zawsze łatwiejszy niż kolejne. W tegorocznych rozgrywkach rywale wiedzieli na co nas stać i brakowało elementu zaskoczenia z ubiegłego roku.
Już niedługo przyjdzie czas na zasłużony odpoczynek. Masz już jakieś wakacyjne plany?
- Na razie nie myślę o urlopie, skupiam się tylko i wyłącznie na kolejnych spotkaniach, gdyż priorytetem jest utrzymanie. Na planowanie wakacji nadejdzie czas po ostatnim spotkaniu tego sezonu.
Po zakończeniu bieżących rozgrywek wygasa twoja umowa z Nielbą...
- To prawda, na chwilę obecną jest to mój ostatni sezon w Wągrowcu, lecz nic nie jest jeszcze przesądzone. Rozmowy nad nowym kontraktem trwają, pojawiają się także propozycje z innych zespołów. Moja przyszłość powinna wyjaśnić się za jakiś czas, gdyż jak już powiedziałem, obecnie koncentruję się wyłącznie na treningach i jak najlepszej postawie w ostatnich ligowych kolejkach.
Jak z perspektywy czasu oceniasz decyzję o przenosinach do Wągrowca?
- Jestem tu już prawie 2 lata i to naprawdę fajny okres mojego życia. Mamy fajny zgrany zespół, zarówno na boisku, jak i poza nim. Mam nadzieję, że jeszcze będę miał szansę zagrać z chłopakami w przyszłości - czy to w Nielbie, czy w innym zespole.
Twój poprzedni klub - Piotrkowianin, jest o krok od spadku z PGNiG Superligi...
- Niestety, tak jak wspomniałeś zespół z Piotrkowa spada do niższej ligi. Śledziłem na bieżąco poczynania chłopaków, gdyż występuje tam mój młodszy brat Dominik. Był to w tym sezonie zespół specyficzny, który potrafił postawić twarde warunki zdecydowanie silniejszym rywalom, by fatalnie zagrać z jakimś słabszym zespołem. Nie chcę jednak oceniać chłopaków, gdyż postawa mojego obecnego zespołu również w niektórych pojedynkach pozostawiała wiele do życzenia.
Twój brat najprawdopodobniej pożegna się po sezonie z Piotrkowianinem...
- Dominik wspominał mi o przenosinach do innego klubu i myślę, że zmiana barw wpłynie na niego pozytywnie. Przyniesie korzyści zarówno jemu, jak i jego nowemu pracodawcy. Fajnie byłoby znów zagrać z bratem w jednym zespole.
Jesteś raczej facetem od czarnej roboty pozostającym w cieniu innych, bardziej ofensywnych zawodników...
- Każdy zawodnik ma w swoim zespole przydzielone określone zadania, z których stara się wywiązać jak najlepiej. Jedni zdobywają dużo bramek, inni muszą harować w obronie. Faktem jest, że występuję głównie w defensywie, lecz w żaden sposób mi to nie przeszkadza. Dostawałem również szanse na grę w ataku i wydaje mi się, że należycie wywiązałem się ze swoich obowiązków.
Faza play-off nabiera rozpędu. Kto jest twoim faworytem do tytułu?
- Jestem niemal pewny, że w finale spotkają się Orlen Wisła Płock i Vive Targi Kielce, lecz nie potrafię wytypować zdecydowanego faworyta. Mam nadzieję, ze spotkania będą zacięte, a medale zostaną rozdane dopiero po piątym meczu. Również kibice chcieliby zapewne jak najdłużej emocjonować się zmaganiami tych zespołów.
Zarówno Wisła, jak i Vive zakontraktowały na przyszły sezon kilku bardzo znanych graczy...
- Transfery robią wrażenie i obywa zespoły będą miały w swych szeregach klasowych zawodników. Nie zapominajmy jednak, że handball to gra zespołowa, w której nawet najwybitniejsze jednostki w pojedynkę nie odniosą sukcesu. Nawet gwiazdy muszą tworzyć zespół, bo to właśnie w nim tkwi siła. Wygrywa zespół, a nie poszczególni zawodnicy.