- Jeszcze nie wszystko stracone, więc trzymajmy głowy do góry - przekonuje Bertus Servaas, prezes Vive Targi Kielce. Jednak nie ulega wątpliwości, iż w o wiele bardziej komfortowej sytuacji są teraz Nafciarze, bowiem w dwóch kolejnych potyczkach, które mogą rozstrzygnąć o losach mistrzostwa, będą mieli przewagę własnego parkietu. Kielczanie myśląc o zdobyciu kolejnego złota muszą wywieźć z Płocka przynajmniej jedno zwycięstwo.
W drugim pojedynku w Hali Legionów podopieczni Bogdana Wenty szczególnie na początku spotkania prezentowali się znacznie poniżej oczekiwań. Kielecka "siódemka" zupełnie nie radziła sobie w szeregach ofensywnych, popełniając wiele prostych błędów i rażąc nieskutecznością, w wyniku czego przyjezdni szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagę. Z upływem czasu gospodarze zdołali dogonić rywali, a nawet wyjść na nieznaczne prowadzenie, jednak do ostatecznego rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. Ta już zdecydowanie przebiegała pod dyktando płocczan, którzy wywieźli z Kielc jedno jakże cenne zwycięstwo.
Zdaniem sternika zespołu ze stolicy województwa świętokrzyskiego główną przyczyną porażki był brak współpracy zawodników na boisku. - W obu meczach, a szczególnie w niedzielę, graliśmy zbyt indywidualnie. Wisła zagrała bardzo dobre mecze, ale nie rewelacyjne. Teraz to my musimy narzucić jej nasz sposób gry. W meczach w Płocku najważniejsza będzie mentalność. Podstawowy warunek, aby obronić mistrzostwo, jest taki, że musimy być bardziej drużyną - zaznacza Holender.
W czwartek najprawdopodobniej odbędzie się spotkanie zarządu kieleckiego klubu z zawodnikami. - Musimy porozmawiać, bo nasza drużyna nie jest drużyną. Nikt mnie nie przekona, że indywidualnie mamy gorszych zawodników niż Wisła - kończy Servaas.
Źródło: Echo Dnia.