Po wyjeździe z Polski, 25-letni szczypiornista bronił barw Drammen HK. Były zawodnik Warszawianki i Politechniki Warszawskiej z norweskim zespołem wystąpił nawet w turnieju eliminacyjnym Ligi Mistrzów. W drugiej rundzie rozgrywek Słodownik został wypożyczony do pierwszoligowego Lillestrom TH. Jak więc narodził się pomysł powrotu do ojczyzny? - Powodów jest kilka. Wyjechałem z narzeczoną, która pojechała na wymianę studencką, teraz został jej jeszcze rok studiów doktoranckich na warszawskiej AWF, a dodatkowo w lipcu się pobieramy, więc to jest główny powód. Przed wyjazdem skończyłem studia licencjackie na kierunku fizjoterapii również na AWF, więc czas teraz na studia magisterskie. Najbliższe 2 lata planujemy spędzić w Warszawie, a co potem? Na tę chwilę ciężko powiedzieć - przyznaje Słodownik. - Czas spędzony w Norwegii będę wspominał bardzo pouczająco pod wieloma względami - dodaje.
- Przez 9 miesięcy byliśmy tam tylko we dwoje i sami musieliśmy borykać się z wieloma problemami, ale ludzie związani z klubem okazali nam wiele ciepła i starali się nam ułatwić pobyt, jak tylko mogli. Prywatnie - wyjeżdżałem z dziewczyną, a wracam z narzeczoną, którą za miesiąc poślubię. Będąc samemu na pewno byłoby mi dużo ciężej wytrzymać ten okres za granicą. Zawodowo - miałem szansę pracować w zawodzie, więc pod tym względem nie mogę narzekać, choć trochę czasu minęło nim przyzwyczailiśmy się do wysokości cen i rachunków. Turystycznie - polecam każdemu, żeby choć raz odwiedził Norwegię, bez względu na porę roku. Mimo iż nie mieliśmy wiele okazji, by podróżować to ten kawałeczek, który widzieliśmy bardzo nas urzekł. Jeżeli chodzi natomiast o aspekt sportowy, to pomimo braku ligi zawodowej spotkałem się z bardzo profesjonalnym podejściem, zarówno zawodników, sztabu szkoleniowego oraz zarządu, którego członkowie pracowali na zasadzie wolontariatu z czym w Polsce jest niestety bardzo ciężko się spotkać poza paroma wyjątkami. Maksymalne zaangażowanie na treningu i podczas meczu, świetna atmosfera, organizacja i bardzo wysoki poziom sportowy. O czymś takim zawsze marzyłem i chciałbym kiedyś znaleźć się w podobnej drużynie tu w Polsce, bo wierzę, że nie jest to niemożliwe, by tylko Kielce i Płock mogli spełniać ww. kryteria. Również mam kilka fajnych "pamiątek" z okresu gry w Drammen, takich jak udany występ w sparingu z Magdeburgiem, pozdrowienia dla Bartosza Jureckiego, bramka z Tatranem Presov w eliminacjach Ligi Mistrzów oraz brązowy medal na koniec sezonu - opowiada obszernie wychowanek Warszawianki.
Zawodnik na brak ofert narzekać nie może, bo takowe ma. Jednak dla warszawiaka z krwi i kości, najbliższa musi być stolica. - Sprawa mojej gry w przyszłym sezonie, wyjaśni się w przeciągu kilku najbliższych dni, więc do tego czasu nie jestem w stanie nic konkretnego powiedzieć, ale nie ukrywam, że jestem w trakcie rozmów z warszawskim beniaminkiem pierwszej ligi. Jednym z moich sportowych marzeń była gra w ekstraklasie w barwach Warszawianki, ale niestety wiemy, że przez kilku ludzi jest to niemożliwe, więc może będzie mi to dane w barwach Zepter AZS UW - kończy Słodownik.
Robert Słodownik swoją karierę zaczynał w Warszawiance Warszawa, z którą czterokrotnie sięgał po medale mistrzostw Polski w kategoriach juniorskich. W nieistniejącym już klubie spędził 8 lat. Przed wyjazdem do Norwegii, Słodownik przez rok grał dla drugoligowej wówczas Politechniki Warszawskiej. W samej Skandynawii rozegrał jeden sezon. Najpierw w barwach Drammen HK, gdzie walczył w eliminacjach Champions League oraz Pucharze EHF. Następnie powędrował na półroczne wypożyczenie do pierwszoligowego Lillestrom TH. Warto dodać, że w dorobku 25-letniego szczypiornisty znajdują się 2 medale Akademickich Mistrzostw Polski z AZS AWF Warszawa oraz 5 oficjalnych występów w kadrze narodowej juniorów.