W Kielcach koncentrują się wyłącznie na turnieju o "dziką kartę"

Wicemistrzowie Polski - Vive Targi Kielce mają szansę na zakwalifikowanie się do elitarnej Ligi Mistrzów. Aby znaleźć się w tym doborowym towarzystwie, muszą jednak wygrać turniej o "dziką kartę".

W tym artykule dowiesz się o:

Możliwość wystąpienia w turnieju o "dziką kartę" dostały cztery drużyny: Cuatro Rayas Valladolid, Rhein-Neckar Löwen, Dunkerque HB Grand Littoral i Vive Targi Kielce. Turniej odbędzie się w dniach 3-4 września 2011 roku, jednak wciąż nie znamy jego gospodarza. Decyzja w tej sprawie zapadnie najpóźniej w połowie lipca.

W tym roku turniej o "dziką kartę" jak i pozostałe turnieje kwalifikacyjne odbywać się będą wzorem Final Four, a nie jak to było dotychczas systemem "każdy z każdym". Wiadomo już, że półfinałowym rywalem drużyny Vive Targi Kielce będzie hiszpański Cuatro Rayas Valladolid. Jeżeli podopiecznym Bogdana Wenty uda się pokonać drużynę z Półwyspu Iberyjskiego, walkę o Ligę Mistrzów stoczą ze zwycięzcą meczu Rhein-Neckar Löwen - Dunkerque HB Grand Littoral.

Wiadomo już z jakimi rywalami przyjdzie zmierzyć się kieleckiej drużynie w fazie grupowej Champions League, jeśli oczywiście Vive się do niej zakwalifikuje. W Kielcach jednak nie wybiegają zbyt daleko w przyszłość.

- Na razie skupiamy się tylko i wyłącznie na turnieju o "dziką kartę" - staramy się również o jego organizację. Patrząc jednak na drużyny, na które możemy ewentualnie trafić w fazie grupowej, to są to zdecydowanie ekipy najwyższej klasy - mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl Daniel Wesołowski, specjalista od spraw marketingu i promocji w drużynie Vive Targi Kielce.

Takie drużyny jak Chekhovskie Medvedi, MKB Veszprém, Renovalia Ciudad Real czy Füchse Berlin to ścisła europejska czołówka. W Hali Legionów nie byłoby więc problemów z frekwencją, bowiem wiadomo nie od dziś, że renomowany rywal zawsze przyciąga rzesze fanów.

- Po ewentualnym awansie czekają nas niesamowicie ciekawe spotkania, jednak najpierw trzeba przejść turniej o "dziką kartę" w którym są równie mocne, o ile nawet nie mocniejsze drużyny, a potem dopiero myśleć co będzie dalej - podkreślił Wesołowski.

Źródło artykułu: