Wypocząłem i z uśmiechem powróciłem do treningów - rozmowa z Łukaszem Gierakiem, rozgrywającym Nielby Wągrowiec

Okres przerwy urlopowej Łukasz Gierak spędził m.in. w Anglii. Wągrowiecki rozgrywający wykorzystał w pełni czas wakacji i z nowymi siłami przygotowuje się teraz do kolejnego sezonu ligowego.

Piotr Werda: Jak spędziłeś okres przerwy urlopowej?

Łukasz Gierak: Pierwszą część wakacji spędziłem w Wągrowcu. Wypoczywałem w gronie przyjaciół, z którymi znam się od wielu lat. Aby całkowicie nie wyjść z formy, często grałem w piłkę nożną halową. Nie można przecież nic nie robić w miesięcznym okresie przerwy w treningach, jaki miałem. Wiele czasu spędziłem również z rodziną. Zadawali mi wiele pytań dotyczących minionego sezonu ligowego. Kolejną część urlopu spędziłem w Anglii, u brata mojej dziewczyny Judyty.

Opowiedz o swojej dziewczynie.

- Judyta ma 25 lat. Pracuje jako masażystka w jednym z gabinetów rehabilitacyjnych. Mieszkamy w Wągrowcu, dlatego też widzimy się codziennie. Jesteśmy ze sobą trzy lata. Sądzę, że jeśli ktoś decyduje się w naszym wieku na bycie razem, to musi to być już poważny związek, a nie zabawa. Myślę, że dobraliśmy się bardzo dobrze. Judyta wspiera mnie w tym, co robię. Mamy też wspólne zainteresowania oraz podobny charakter. Lubi piłkę ręczną i zawsze kibicuje mi podczas spotkań rozgrywanych w naszej hali. Nigdy nie miałem swojego ideału dziewczyny. Podobały mi się zarówno blondynki, jak i brunetki. Judyta jednak miała w sobie to coś. Szybko ujęła mnie swoją dojrzałością. Jest osobą, która wie, co chce w życiu osiągnąć.

Czy twoja dziewczyna mocno przeżywa mecze z twoim udziałem?

- Przeżywa bardziej niż ja... Generalnie osoby siedzące na trybunach podchodzą do tego, co dzieje się na boisku, bardziej emocjonalnie niż zawodnik. Kibic nie może nic zrobić, aby pomóc drużynie. Z kolei gracz, który jest na parkiecie skupia się na grze.

Jakie miałeś wrażenia z pobytu w Anglii?

- Do Anglii wylecieliśmy z Judytą z poznańskiej "Ławicy" 10 czerwca. W Wielkiej Brytanii spędziliśmy 11 wspaniałych dni. Najwięcej czasu byliśmy w Oxfordzie - małym miasteczku, które słynie z kilkudziesięciu uczelni wyższych. Znajduje się tam najstarszy uniwersytet w krajach anglosaskich. Oxford to niezwykle urokliwe miasto. Jest tu bardzo dużo pięknych miejsc do zwiedzania. Na pogodę nie mogliśmy narzekać. Jak to w Anglii, były słoneczne i deszczowe dni, jednak na szczęście było ciepło. Jeździliśmy też rowerami. Trudno było mi przyzwyczaić się do ruchu lewostronnego poruszając się tylko jednośladem. Nie wsiadałem więc do samochodu. W Anglii są przepiękne ścieżki rowerowe. Można było bardzo szybko poruszać się po ulicach miasta. Trochę ruchu na pewno przydało się, aby odpocząć fizycznie oraz psychicznie.

Czy mieliście okazję zwiedzić także Londyn?

- W stolicy Wielkiej Brytanii byliśmy dwukrotnie. Londyn jest jednak zbyt wielką metropolią, aby można było zwiedzić wszystko w przeciągu dwóch dni. Udało się nam zobaczyć z bliska Big Ben’a, czyli ważący 14 ton dzwon umieszczony na szczycie 106 metrowej wieży. Uważany jest on za symbol Wielkiej Brytanii. Dzwon ten znajduje się na jednej z dwóch wież londyńskiego parlamentu. Podaje niemalże dokładny czas i co godzinę wybija. Odgłos zegara możemy usłyszeć codziennie w angielskim radio BBC. Zegar ten jest największym zegarem w Wielkiej Brytanii. Wyposażony jest w cztery tarcze o średnicy 7,5 m każda oraz we wskazówki o długości 4,25 m. Ma po prostu imponujące rozmiary. Oprócz zwiedzania dużo czasu poświęciliśmy zakupom. "Polowaliśmy" głównie na odzież.

Po powrocie z Anglii powróciłeś do treningów?

- Nie od razu. Pozostało mi trochę wolnego czasu, więc wybraliśmy się z Judytą na tydzień nad polskie morze. Pogoda dopisała - było bardzo słonecznie. Po powrocie do Wągrowca rozpocząłem przygotowania do sezonu ligowego. Biegałem i wykonywałem różne ćwiczenia ogólnorozwojowe. W okresie wakacji nie wolno za mocno się zaniedbać, bowiem potem bardzo ciężko znosi się pierwsze treningi. Miesięczny okres wolnego od piłki ręcznej minął mi bardzo szybko. Udało mi się jednak wypocząć i powrócić z uśmiechem do codziennych, żmudnych treningów. Trenuję teraz bardzo mocno, aby jak najlepiej przygotować się z zespołem do zbliżającego się kolejnego sezonu ekstraklasy.

Wahałeś się jednak z podjęciem decyzji, czy pozostać na kolejny sezon w Nielbie?

- To prawda. Otrzymałem bowiem kilka ciekawych ofert z polskich klubów. Nie ukrywam, że rozważałem każdą z nich. Ostatecznie zdecydowałem się na pozostanie na kolejny sezon w Wągrowcu. Chcę się jednak dalej rozwijać i w przyszłości występować w jak najlepszym klubie - polskim, czy też zagranicznym. Teraz muszę rozegrać jak najlepszy sezon w Nielbie, aby zostać zauważonym. Wtedy mogę się zastanawiać, co jest dla mnie najkorzystniejsze.

W jakim kraju chciałbyś grać w piłkę ręczną?

- Od zawsze pociągała mnie Hiszpania. Podoba mi się ten kraj, jego klimat i kultura. Jeżeli miałbym jednak lepszą ofertę np. z Francji, czy też Niemiec, to wybrałbym taką, dzięki której mógłbym się dalej rozwijać i dużo czasu spędzać na parkiecie. Marzenia to cenna rzecz, ale trzeba patrzeć realistycznie na to, co przyniesie życie.

Komentarze (0)