Medale trzymam głęboko w szafie - rozmowa z Thierrym Omeyerem, bramkarzem THW Kiel
Thierry Omeyer wygrał w swojej karierze wszystko, co było do wygrania, ale wciąż czuje głód piłki. Obecnie ze swoją drużyną THW Kiel przygotowuje się do sezonu 2011/2012, a już w czwartek zaprezentuje się przed polskimi kibicami. Najlepszy bramkarz świata zdradza czytelnikom SportoweFakty.pl co robi, aby nie stracić motywacji i zapału do dalszej pracy.
Wojciech Jabłoński
Reprezentant Francji swoją karierę rozpoczynał w ekipie Selestat, skąd w 2000 roku trafił do Montpellier. Tam świętował czterokrotne zdobycie mistrzostwa oraz pięciokrotne Pucharu Francji. Jego znakomita gra nie mogła umknąć uwadze największych klubów na świecie i w 2006 trafił do zespołu THW Kiel, w którym pasmo sukcesów trwało nadal. Jak sam przyznał, w bramce potrafi być jak wulkan, ale wolne chwile najchętniej spędza w domowym zaciszu z żoną i dwójką dzieci.
Wojciech Jabłoński: Jak Twoje pierwsze wrażenia z pobytu w Płocku?
Thierry Omeyer: Niestety jeszcze nie zdążyłem za bardzo poznać okolicy. Trenujemy dwa razy dziennie z przerwą na posiłki i tego czasu jest naprawdę mało. Dzisiaj (w środę przyp. red.) mamy w planach paintball i chyba zwiedzanie, więc wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej.
Kiedyś powiedziałeś, że nigdy nie miałeś swojego ulubionego bramkarza. Od każdego starałeś się czegoś nauczyć i przekuć to na swój własny styl.
- Zgadza się. Jak byłem młody, grało wielu znakomitych bramkarzy. Był Mirko Basić, Andrei Lavrov, Thomas Svensson czy Peter Gentzel i nigdy nie mówiłem, że wzoruje się na tym czy na tamtym. Od każdego starałem się wziąć coś dla siebie i na tym budować swoją technikę. Dla przykładu w Montpellier dużo mogłem nauczyć się także od Bruno Martiniego. Był to bardzo mocny psychicznie bramkarz. Można nawet stwierdzić, że agresywny. Kiedyś powiedział mi, że jak popełnię błąd, to żebym nie winił siebie, bo obrona w ogóle nie powinna dopuścić do oddania rzutu. Na początku się z tym zgadzałem, bo będąc młodym i niedoświadczonym pomagało mi to radzić sobie z presją w trudnych meczach. Z biegiem lat jednak przywykłem do niej i też zmieniłem swoje myślenie. Kiedy bramkarz popełnia błąd, nie można za niego winić obrony. Trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje interwencje. Dzisiaj uwielbiam grać w meczach o dużą stawkę.
Gdybym miał zacząć wyliczać wszystkie Twoje tytuły, to mogłoby mi to trochę zająć. Ogólnie mówiąc, wygrałeś wszystko, co było do wygrania, a ja się zastanawiam, skąd dzisiaj czerpiesz motywację do ciężkiej pracy?
- Ciężko powiedzieć. Zgodzę się, że trochę już w życiu wygrałem, ale nie oglądam się za siebie. Ja mam tak, że jak zdobędę jeden tytuł, to od razu chcę już następny. I tak cały czas. To mi się nie nudzi, po prostu kocham to, co robię. Był taki okres, że przez długi czas nic nie mogliśmy wygrać z naszą reprezentacją. W 2004 roku na IO przegraliśmy tylko jeden mecz, ale był to ćwierćfinał i wróciliśmy z pustymi rękami. Po tym powiedzieliśmy sobie w reprezentacji, że koniec z porażkami.
A gdzie trzymasz swoje medale i nagrody?
- Chyba wiem do czego zmierzasz (śmiech). Trzymam je w szafie, gdzieś na dnie. To dlatego, że nie chcę ich oglądać na co dzień. Boję się, że patrząc na nie mogę siąść na laurach. Na co dzień wolę nie patrzeć w przeszłość i na to, co już osiągnąłem. Skupiam się tylko na przyszłości. Dlatego dopiero po zakończeniu kariery mam w planach wygospodarowanie trochę miejsca w domu na jakąś gablotę na moje trofea.
Obecnie w kadrze macie wielu doświadczonych zawodników, którzy mają na koncie ponad 200 meczów w reprezentacji Francji, np. Didier Dinart, bracia Gille, Jerome Fernandez. Co was wciąż pcha do przodu?
- Na pewno jest chemia między nami, znakomity duch drużyny. Ale trzeba przyznać, że piłka ręczna nie zawsze była popularna we Francji. Jeszcze 8-10 lat temu był to sport mocno niszowy. Mamy świadomość, że tylko naszymi sukcesami będziemy w stanie podtrzymać tą koniunkturę.
To kiedy wreszcie dacie wygrać naszej reprezentacji?
- Mam nadzieję, że już beze mnie w składzie (śmiech). Tak na poważnie, Polska utrzymuje wysoki poziom od 2007 roku. Wciąż macie w składzie młodych zawodników, którzy jeszcze pograją kilka lat. Póki co skupiamy się na IO i także dla mnie osobiście jest to główny cel sportowy. Już raz na mojej szyi zawisł złoty medal olimpijski i chętnie poczuję jeszcze raz te emocje.