Każde zwycięstwo podnosi morale - wypowiedzi trenerów po XIV Pucharze Śląska Solvadis Cup

W zakończonej w sobotę XIV edycji klubowego Pucharu Śląska Solvadis Cup w piłce ręcznej kobiet zwyciężył AZS AWF Gardinia Wrocław. Po turnieju swojego zadowolenia nie kryło jednak większość trenerów, z którym udało nam się porozmawiać.

Dariusz Olszewski (SPR Olkusz): My jesteśmy na innym etapie przygotowań niż zespoły Superligi. Rozpoczynamy rozgrywki dopiero 24 września. Mamy jeszcze sześć tygodni. Obecnie jesteśmy w trakcie ciężkiego treningu wytrzymałościowego. Należało oczekiwać takiej postawy, a nie innej. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że jestem zbudowany naszą postawą w dniu dzisiejszym, szczególnie w drugim meczu z Kielcami. Celem moim i zespołu jest wygrywanie meczy. Jak się wygra mecze to wtedy będziemy mogli mówić o tym, co będzie dalej. Póki co ja poznaję zespół, zespół poznaje mnie. Ja nie znam tej I ligi, bo tam nie pracowałem. Zobaczymy, co nam rozgrywki przyniosą. Nie można mówić, że SPR Olkusz musi awansować do ekstraklasy, bo nie musi. Inne zespoły też chcą awansować i walka na boisku pokaże, kto będzie najlepszy.

Zdzisław Wąs (KSS Kielce): Pomału nasza gra zaczyna się układać. Lepiej zagraliśmy w obronie niż wcześniej. Cieszę się, że po całym turnieju nie ma żadnych większych kontuzji, bo to jest dla mnie najważniejsze. Są momenty bardzo dobrej gry a to, że czasem zawodniczki chodzą to jest po prostu ogromne zmęczenie, bo ja im przed tym turniejem w ogóle nie odpuszczałem.

Marek Karpiński (AZS AWF Gardinia Wrocław): Każde zwycięstwo podnosi morale zespołu. Taki turniej pokazuje, że to co robimy, robimy dobrze. Nigdy nie jest problemem dobra gra zawodniczek. Od lat trenujemy w ten sposób, że w okresie przygotowawczym za wiele gier nie gramy. Raczej spokojna praca, od czasu do czasu gra kontrolna. To były nasze pierwsze zawody w tym roku i jak widać ten sposób się nam sprawdza. Mamy zespół ułożony. Dziewczyny grają ze sobą od kilku lat. Mamy jedną nową zawodniczkę, pod którą ta gra była trochę ułożona, żeby jej pomóc. Okazała się bohaterką, bo ostatnią bramkę rzuciła właśnie Grodowa i dała nam zwycięstwo w turnieju. To jest bardzo cenne i niech ona uwierzy, że zawodniczka z drugiej ligi może sobie poradzić w ekstraklasie. Zależało nam na meczach z ligowcami. Z Kielcami zremisowaliśmy, ale to był dobry mecz. Mimo, że przegrywaliśmy to dziewczyny się nie podłamały, walczyły do końca i okazało się, że to był bardzo cenny remis. Mecz z Ruchem też bardzo dobry i to nie jest żaden powód do zmartwień dla mnie.

Janusz Szymczyk (KPR Ruch Chorzów): Nie wyszedł nam ten mecz z Wrocławiem. To rozgrywanie nas trochę zawiodło. Z Kielcami już było lepiej. Poza tym ten Wrocław gra taką nieprzyjemną wysoką obroną. One już grają tak kilka lat i w sumie całkiem nieźle im to wychodzi. Tutaj potrzeba więcej ruchu, a tego nam zabrakło i na stojąco nie dało się wygrać. To był pierwszy etap przygotowań, trzeba walczyć dalej. Teraz mamy kolejny turniej, tym razem w Ołomuńcu, gdzie będzie jeszcze silniejsza obsada niż u nas w Pucharze Śląska. Może dobrze, że przegraliśmy mecz z akademiczkami, ponieważ za trzy tygodnie mamy z nimi mecz ligowy i przez to moje zawodniczki na pewno wrocławianek nie zignorują. Będziemy się do tego meczu przygotowywać pod kontem tej obrony, którą one grają.

Komentarze (0)