Niedziela dostarczyła kibicom szczypiorniaka w Polsce ogromnych emocji, a wszystko za sprawą decydującego meczu o dziką kartę Ligi Mistrzów, w którym zmierzyć się miały ekipy Vive Targów Kielce i niemieckiego Rhein-Neckar Loewen. Wcześniej jednak odbył się mecz o trzecie miejsce, pomiędzy hiszpańskim Cuatro Rayas Valladolid i francuską Dunkierką HB.
Mecz znakomicie rozpoczęli podopieczni Patrica Cazala, którzy podobnie jak w sobotnim pojedynku z "Lwami", szybko objęli prowadzenie. W 10. minucie Dunkierka miała już na koncie 7 bramek, przy 2 trafieniach rywali. Kapitalną skutecznością imponował zwłaszcza Pierre Soudry. Oba zespoły grały wysoką, kombinacyjną obroną, ale Francuzi byli w tym elemencie zdecydowanie bardziej skuteczni. Szczypiorniści Valladolid mieli ogromne kłopoty ze zdobywaniem bramek. Trzecie trafienie zaliczyli dopiero w 17. minucie, a jego autorem był najlepszy w szeregach drużyny z Półwyspu Iberyjskiego Alexis Rodriqueza, który jako jedyny znajdował sposób na pokonanie Williama Annotela. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Dunkierki 16:9.
W drugich 30 minutach zespół hiszpański próbował odrabiać straty, ale najwięcej na co było stać Hiszpanów tego dnia, to zbliżenie się w 45. minucie do rywali na różnicę 4 bramek (22:18). Słaba pierwsza połowa zaważyła na końcowym wyniku meczu i Dunkierka wygrała ostatecznie 27:23, zajmując tym samym trzecie miejsce w całym turnieju.
Cuatro Rayas Valladolid - Dunkerque HB Grand Littoral 23:27 (9:16)
Valladolid: Sierra, Lamariano - Asier, Alonso 5, Eilert 1, Krivokapić 2, Romero 4, Gurbindo 1, Delgado, Tokić, Rodriguez 8(3), Joli, Cutura 2.
Trener: Juan Carlos Pastor
Kary: 4 minuty
Karne: 3/3
Dunkerque: Annotel,Gerard - Fatoux, Afgour, Lamon, Nagy 2, Touati 1, Bosquet, Causse 2, Siakam 1, Soudry 9, Annotel, Emonet 2, Grocaut, Nilsson 2, Mokrani 4, Butto 4(2).
Trener: Patrick Cazal
Kary: 4 minuty
Karne: 2/2
Wszyscy jednak z niecierpliwością oczekiwali na najważniejszy pojedynek całego turnieju, czyli wielki finał z udziałem Vive Targów Kiecle i Rhein-Neckar Loewen. Mało kto mógł przypuszczać, że mecz ten przerodzi się w prawdziwą bitwę, trzymającą w napięciu nie tylko przez 60, ale licząc również dogrywkę, nawet 70 minut. W pierwszej połowie komplet publiczności zgromadzonej w Hali Legionów obserwował znakomitą grę obu zespołów w defensywie i efektowne parady bramkarskie - Marcusa Cleverly`ego po stronie Vive oraz jego vis a vis Gorana Stojanovicia w ekipie "Lwów". W 4. minucie po trafieniu Bartłomieja Tomczaka kielczanie objęli prowadzenie 4:3, którego nie oddali już do końca pierwszej połowy. Najwyższą przewagę wicemistrzowie Polski osiągnęli w 23. minucie (11:8). Dwubramkowe prowadzenie udało się utrzymać do końca (13:11).
W drugich 30. minutach atmosfera na parkiecie robiła się coraz bardziej napięta, stad też po obu stronach pojawiło się wiele błędów i niedokładności. Wzajemna wymiana ciosów trwała jednak w najlepsze. Niemcy za sprawą swoich rewelacyjnych skrzydłowych Uwe Gensheimera i Patricka Groetzkiego już w 34. minucie doprowadzili o remisu (13:13). Od tej pory żadnemu z zespołów nie udało się uzyskać większej przewagi. Najbardziej dramatyczny przebieg miała końcówka drugiej połowy. Trener Bogdan Wenta zdecydował się wpuścić na plac gry bohatera sobotniego meczu, Sławomira Szmala, który szybko dał się we znaki swoim byłym kolegom. Ciężar zdobywania bramek wziął na siebie w tym czasie Denis Buntić. Po drugiej stronie regularnie punktował natomiast Krzysztof Lijewski. Na niespełna minutę przed końcem na tablicy wyników był remis 27:27. Piłkę przejęli gospodarze, ale nie zdołali oddać celnego rzutu. Do wyłonienia zwycięscy potrzebna więc była dogrywka.
Dodatkowe 10 minut gry rozgrzało do czerwoności kielecką publiczność. Tymczasem na parkiecie Vive przejęło inicjatywę. Po dwóch kontratakach kielczanie objęli prowadzenie 29:27. Pierwsza część dogrywki zakończyła się wynikiem 30:29 dla gospodarzy.
Ostatnie pięć minut przeciągało się niemal w nieskończoność. Na parkiecie wrzało, dochodziło do ostrych starć i przepychanek. Końcowe sekundy okazały się jednak szczęśliwe dla kielczan. Po bramce w 69. minucie Grzegorza Tkaczyka wicemistrzowie Polski zdołali odskoczyć na dwie bramki różnicy (32:30). Mimo, że chwilę później karę dwóch minut otrzymał Michał Jurecki, gospodarze zdołali utrzymać korzystny rezultat. Tuż po końcowej syrenie zawodnicy i trenerzy Vive mogli rozpocząć wielkie świętowanie awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Vive Targi Kielce - Rhein-Neckar Löwen 32:30 (27:27; 13:11)
Vive: Szmal, Cleverly - Olafsson 2 , Buntić 6, Tkaczyk 4, Zorman, Zaremba 1, Grabarczyk 1, Jurasik 1, Rosiński 2, Jurecki 5, Stojković 4(2), Tomczak 6 (2).
Trener Bogdan Wenta
Kary: 4 minuty
Karne: 4/6
Rhein-Neckar: Stojanović, Fritz, Svensson - Gensheimer 10(2), Schmid 2, Roggisch, Sesum 3, Bielecki 2, Gunnarsson 1, Russ, Muller, Lijewski 5, Groeztki 7, Dippe.
Trener Gudmundur Gudmundsson
Kary: 10 minut
Karne: 2/2