Azoty bez Zydronia i Wyszomirskiego, Łyżwa w pełni sił

Bez Wojciecha Zydronia i Piotra Wyszomirskiego zagrają w Kwidzynie Azoty Puławy. Pierwszy do dyspozycji trenera będzie pod koniec września, sytuacja drugiego wciąż stoi pod dużym znakiem zapytania.

Wyszomirski zajęcia z zespołem wznowił w poprzednim tygodniu, ponownie dały o sobie znać jednak problemy z plecami. - Piotrkowi wylał się płyn z krążka międzyrdzeniowego - wyjaśnia w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener Azotów, Marcin Kurowski. Młody bramkarz pozostaje w stałym kontakcie z lekarzem reprezentacji Polski i jak na razie nie wiadomo, kiedy otrzyma zezwolenie na powrót do gry. W Kwidzynie zmiennikiem Macieja Stęczniewskiego znów będzie więc Marcin Gładysz.

Pod koniec września na ligowych parkietach powinien pojawić się Wojciech Zydroń, którego w wyjściowym składzie Azotów zastępuje Michał Bałwas, wspierany przez nominalnego rozgrywającego Artura Witkowskiego. W sobotę w Kwidzynie w zespole Azotów zadebiutuje za to Krzysztof Łyżwa, który - choć znalazł się w kadrze na mecz ze Stalą Mielec - ze względu na wciąż odczuwane skutki urazu doznanego w trakcie Memoriału Jerzego Klempela, na parkiecie ostatecznie się nie pojawił.

Szczypiorniści z Puław nowy sezon rozpoczęli od remisu ze Stalą, MMTS tymczasem dość niespodziewanie uległ na wyjeździe Chrobremu Głogów. - Widzieliśmy ich mecz, ale naszych wniosków zdradzić nie możemy - mówi Kurowski, pytany o założenia na sobotnie spotkanie. W poprzednim sezonie puławianie ulegli drużynie z Kwidzyna dwukrotnie, a oba zespoły mierzyły się ze sobą w trakcie okresu przygotowawczego. MMTS zwyciężył wówczas we własnej hali pewnie 24:19.

- To zespół, który nie ma słabych punktów - przyznaje szkoleniowiec Azotów. - Na każdej pozycji mają dobrych, doświadczonych zawodników, stąd też nie można koncentrować się na jednym graczu, bo wtedy drugi czy trzeci mogą nam wrzucić po osiem bramek. Ich skład jest niezwykle mocny i wyrównany - podsumowuje Kurowski. Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godzinie 17:00, a wynik będzie można śledzić "na żywo" na łamach portalu SportoweFakty.pl.

Komentarze (0)