Od 4. kolejki zaczniemy wreszcie ciułać punkty - rozmowa z Michałem Tórzem, zawodnikiem Nielby Wągrowiec

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W minionej kolejce ligowej wągrowiecka Nielba uległa na swoim parkiecie Vive Targom Kielce. W sobotę nielbistów czeka kolejny arcytrudny bój. Tym razem zmierzą się na wyjeździe z Orlen Wisłą Płock. Zdaniem Michała Tórza, rozgrywającego MKS-u, wągrowieccy kibice będą mogli cieszyć się z pierwszych punktów w meczu z Zagłębiem Lubin.

Piotr Werda: Ile czasu spędziłeś na parkiecie podczas meczu z Vive Targami Kielce?

Michał Tórz: Około dwudziestu minut. Grałem w końcówce pierwszej połowy, a w środku drugiej ponownie wszedłem na parkiet.

W tym czasie zaliczyłeś dwa trafienia. Jak wspominasz ten okres?

- W bramce stał wówczas Marcus Cleverly. Pierwsza połowa nam się udała. Staraliśmy się spełnić założenia trenera i nasze. W drugiej odsłonie spotkania zobaczyliśmy w bramce Sławomira Szmala i coś się w nas zacięło. Obleciał nas jakiś strach. Gracze z Kielc mieli słabszy dzień, a my staraliśmy się to wykorzystać. Ze swojej postawy jesteśmy zadowoleni.

Co, według ciebie, miało wpływ na taką, a nie inną postawę Vive?

- Kielczanie grali dwoma składami: jeden walczył w pierwszej połowie, a drugi po przerwie. W obu wystąpili równorzędni zawodnicy. Nasi rywale awansowali do Champions League, w co włożyli mnóstwo sił. Myślę, że chcą teraz trochę odpocząć, by z naładowanymi akumulatorami przystąpić do fazy grupowej Ligi Mistrzów i w niej wygrywać.

Czy jesteś zadowolony ze swojego występu?

- Zawsze może być lepiej. Jednak nie narzekam, bo na mojej pozycji z bardzo dobrej strony pokazał się Łukasz Gierak. Nie było sensu go zmieniać. Rzucał naprawdę świetne bramki.

Jakie były wasze nastroje po meczu z Vive, a wcześniej w przerwie spotkania?

- Radość, podniecenie, zadowolenie, gdyż chyba nikt się nie spodziewał, że do połowy będziemy prowadzić jedną bramką. Z optymizmem patrzyliśmy na drugą połowę. Myśleliśmy, że może uda nam się coś zdziałać. Nie chodzi mi tu o zdobycie punktów, lecz naszą przegraną różnicą tylko 2-3 bramek, co można byłoby uznać za fantastyczny wynik. Początek drugiej połowy spotkania zaważył na naszej porażce. Jednak możemy być z siebie zadowoleni. Staraliśmy się udowodnić kibicom po naszej porażce w Ciechanowie, że warto na nas stawiać i przychodzić na mecze. Widać było bardzo duże zainteresowanie kibiców, choć wiadomo, że większość przyszła zobaczyć zawodników Vive oraz reprezentacji Polski.

Jaka jest twoja aktualna dyspozycja i stan zdrowia?

- W okresie przygotowawczym miałem urazy pachwiny i przywodziciela. Teraz czuję się już znacznie lepiej.

Kiedy kibice Nielby doczekają się pierwszych punktów?

- Najgorszy swój mecz rozegraliśmy w Ciechanowie. Ze swojej postawy jestem strasznie niezadowolony. Spodziewałem się czegoś więcej. Myśleliśmy jako zespół, że wygramy to spotkanie. Teraz mamy jeszcze przed sobą ciężkie przetarcie z Orlen Wisłą Płock. Sądzę, że od czwartej kolejki zaczniemy wreszcie ciułać punkty. Musimy opanować grę na wyjazdach.

W jaki sposób poprawić grę na obcym parkiecie?

- Na wyjazdach brakuje nam chyba przede wszystkim zimnej krwi i mądrego rozgrywania akcji. Z naszej strony zaangażowanie oraz chęć zwycięstwa są ogromne. Zawsze brakuje nam jednak tego czegoś. Czasami się wydaje, że jest to deficyt zawodnika doświadczonego, który potrafiłby pociągnąć zespół. Takim zawodnikiem jest na przykład Grzegorz Garbacz. On wie, kiedy trzeba przytrzymać piłkę, czy też dłużej nią pograć. Myślę, że ten sezon będzie dla nas przełomowy i uda nam się zdobyć kilka punktów na wyjazdach.

W sobotę czeka was trudny wyjazd do Płocka.

- Niewątpliwie. Przepaść między Wisłą i Vive a resztą drużyn z ligi jest ogromna. Z Płocka chcemy przywieźć dobry rezultat. Gdyby nam się udało coś więcej zrobić, to bylibyśmy ogromnie zadowoleni. Nie chcę prorokować.

Potem starcie z Zagłębiem Lubin. Będą więc pierwsze punkty?

- Z Zagłębiem Lubin musimy wygrać. W czwartej kolejce może być taka sytuacja, w której my oraz zawodnicy z Lubina będziemy mieli po zero punktów. Może to być bardzo zacięty mecz. Zagłębie w tym sezonie gra już bez swojego najlepszego strzelca - Bartłomieja Tomczaka. Ten zawodnik kończył akcje ze skrzydła oraz z rzutów karnych. Jest reprezentantem Polski. Grał przeciwko nam w meczu z Vive. Jego brak w drużynie z Lubina to dla niej duże osłabienie. Choć ta ekipa się nie wzmocniła, to jednak tworzy kolektyw. Kluczowa w tym starciu może być dyspozycja dnia. Uważam, że my gramy dobrze przed własną publicznością i to nam pomoże w zwycięstwie.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)